Strona 65 z 160

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 22-02-2021, 13:34
autor: trup
Abstrahując od samej postaci Lityńskiego, bardzo fajny wywiad dotyczący czego słuchali nasi i np. czescy opozycjoniści, co moim zdaniem sporo mówi o tym jakie są nasze elity (cały ten patos, powaga, umartwianie i martyrologia), gdyż prawie w ogóle u nas nie rozwinęła się kontrkultura (poza garstką ułomnych hipisów w latach 70tyc). Temat wart rozwinięcia... Trotzky - napisz coś w Noize ale więcej niż felieton. Może seria? :-)

Czego słuchał Janek Lityński? Nieznana twarz opozycjonisty, polityka

"(...)Kaczmarski miał to nieszczęście, że jego dwie ważne piosenki – Mury i Obława – zostały kompletnie niezrozumiane. Pierwsza była o sztuce i o samotności. Druga o kimś, kto jest tropiony i się broni, ale nie ma stada. Nieszczęście, a może szczęście Kaczmarskiego polega na tym, że jego trudniejsze piosenki były słabo odbierane, ale i tak stał się bardem pokolenia, bardem Solidarności. Co ciekawe, był taki Przegląd Piosenki Prawdziwej w 1981 roku, pomiędzy zjazdami Solidarności, zorganizowany przez Maćka Zembatego, tam było dużo ludzi ze stoczni. I śpiewał Kaczmarski, ale śpiewał też Zwoźniak [Jacek Zwoźniak, znany m.in. z przeboju Ragazzo da Napoli – przyp. RK] taką piosenkę o dupie zawieszonej nad Polską, nawet choćby była czerwona. I ta piosenka wygrała w głosowaniu publiczności.

No to słabo.

No tak, Kaczmarski ze swoją subtelnością był inaczej odbierany. Chociaż dzięki Murom był też autorem masowym. Niestety jest to piosenka, której ludzie kompletnie nie zrozumieli, przecież ona się kończy słowami o budowaniu murów, a ludzie Solidarności myślowo od tego uciekali.

Myślałem, że Ty jękniesz choć trochę, że lata całe rządził tu romantyczny porządek pieśni polskiej i rosyjskiej, że westchniesz z tego powodu, że np. nie panował tu inny gust muzyczny, chociażby taki jak Havla, który się zachwycił Zappą do tego stopnia, że mu proponował stanowisko ministra w rządzie. Czy ludzie tacy jak Kuroń czy Michnik wiedzieli, kto to jest Zappa, Lou Reed, The Stooges, Led Zeppelin, Van Morrison…

Chyba nie wiedzieli. Polska opozycja, nawet to kiedyś opisywałem, była zasadzona na powadze. Nawet dowcip był poważny, polityczny. Choć wybija się z tego Piwnica pod Baranami, która była słuchana i lubiana. A potem już w latach 70. to przede wszystkim Salon Niezależnych ze wspaniałymi piosenkami Jacka Kleyffa i Teatr Ósmego Dnia, gdzie śpiewano też na przykład songi według Staszka Barańczaka. Natomiast czeska opozycja była zbudowana z kontrkultury. Havel wyrastał z kontrkultury, z teatru absurdu. Organizował na Hradecku koncerty muzyki rockowej, organizował performanse, w których wszyscy występowali w białych prześcieradłach. Karta 77 rozpoczęła się od obrony zespołu The Plastic People of the Universe, to w ogóle był inny świat. Havel był z innego świata, z praskich teatrzyków, a nasza opozycja z Października ‘56 – pełna powaga i śpiewanie pieśni siermiężnej bądź poetyckiej. (...)"

++++

"(...)A skąd pomysł Havla, żeby Zappę zatrudnić w czeskim rządzie?

Byłem na Hradecku pierwszy raz w w sierpniu 1989 roku. Havel właśnie był zwolniony z więzienia, a myśmy byli świeżo wybranymi posłami. On miał taki stały zestaw muzyczny: Velvet Underground, dużo Zappy i Rolling Stonesi.

Zaraz wrócę do Havla, ale tak à propos, a jaki był zestaw muzyczny np. Geremka?

Pewnie Mozart, Beethoven.

Kuronia?

Brassens, Okudżawa, Kaczmarski, Demarczyk.

A Michnika?

Adama? Hm… podobny chyba.

A jak byś obstawił Wałęsę?

Raczej w stylu inżyniera Mamonia.

OK, wracamy do Havla, Jaggerowi też mógł zaproponować jakieś ministerstwo.

No mógł, ale zaproponował Zappie. Zresztą Zappa jest muzycznie najbardziej wyrafinowany z tych wszystkich muzyków, to intelektualista muzyczny. Zappa – w przeciwieństwie do Lou Reeda, który jest ponury – jest pełen dystansu do siebie i pełen poczucia humoru, co go moim zdaniem bardzo zbliża do Havla, bo on też był pełen dystansu do samego siebie. Zappa wyśmiewa się z samego siebie, wyśmiewa się ze wszystkiego.

A Twój zestaw w tamtych latach?

Beatlesi Abbey Road, jeżeli już Stonesi, to późniejsi trochę Aftermath (1966), Beggars Banquet (1968), no i Sticky Fingers (1971). Ale pierwsi byli Beatlesi.(...)"

++++

"(...)Lennon czy McCartney?

Powiedzenie, że Lennon, jest banalne, ale oczywiście Lennon. Choć w magazynie „Rolling Stone” ukazał się kiedyś ogromny wywiad z Lennonem, gdzie on przebiega przez wszystkie swoje piosenki i mówi, że McCartney miał jednak większe zdolności do składania dźwięków niż on. Niektóre piosenki McCartneya są piosenkami najwspanialszymi. Penny Lane jedna z moich ulubionych piosenek (singiel Strawberry Fields Forever 1967) jest McCartneya. Ale wracając do mojego zestawu – Abbey Road to jest fenomenalna płyta. Oczywiście mogę być nieobiektywny, bo jak mówiłem, Abbey Road jest pierwszą płytą, którą w życiu kupiłem, więc ją przesłuchałem z tysiąc razy, a inne płyty rzadziej. Przywiązałem się. Kupiłem też np. drugą płytę Deep Purple The Book of Taliesyn (1969), która we wszystkich katalogach jest oceniana na 2, czyli prawie dno, ale też ją strasznie lubię. Tam jest kilka fajnych piosenek, jak oni śpiewają River Deep – Mountain High, to ja to lubię i co poradzę na to? Na tej płycie oni śpiewają też We Can Work It Out, fantastyczną piosenkę Beatlesów. Był też Black Sabbath, ale to już późniejsze czasy, no i Led Zeppelin, trójka i czwórka niewątpliwie (1970-71). Nagrałem to z radia. Np. pierwszą płytę Roxy Music – może nie powinienem tego mówić, bo to na pograniczu glam rocka, czyli obciachu, ale to zespół, który strasznie lubię – nagrywałem u Wacka Kisielewskiego, jak się ukrywałem. To był 1985 rok. Przychodziłem wtedy do Wacka, żeby odpocząć od podziemia, sobie whisky popić i pogadać z nim, a wtedy radiowa Dwójka puszczała całe płyty. Wacek miał bardzo dobry sprzęt, więc nagrywałem u niego. U niego też np. nagrałem pierwszą płytę The Who, zespołu niebywałego, którego dwie płyty cenię szczególnie – The Who Sell Out (1967) i Who’s Next (1971). Zresztą na naszych spotkaniach podziemnych też puszczałem kolegom, czy to Manaam, czy Janerkę, czy też Aya RL – czerwoną.

A The Clash, Joy Division?

Clash, tak London Calling (1979), Joy Division kiedyś słuchałem, oni się bardzo wyróżniali. Ale ta mroczna muzyka to była ślepa uliczka dla tego gatunku, chociaż Joy Division to zespół wyjątkowy. Choć wolę jednak rzeczy wcześniejsze – Patti Smith i Television z Tomem Verlaine’em albo Love z Arthurem Lee.

Słuchałeś muzyki tylko dla własnej przyjemności, czy również, żeby na to wyrywać dziewczyny?

Prawie każda działalność ma ostatecznie na celu dziewczyny.(...)"

itd.

Obrazek
Obrazek

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 15:35
autor: Antton213
Obrazek
Aleksander Doba. pierwszy w historii przepłynął samotnie Atlantyk kajakiem z kontynentu na kontynent. 74 lata. zmarł na szczycie Kilimandżaro.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 15:37
autor: trup
Wyprawa na dwa szczyty Kilimandżaro okazała się zabójcza.
Człowiek oceanu. Z góra się nie dogadał.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 15:38
autor: nicram
Pozytywny człowiek. Umarł zdobywając Kilimandżaro.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 15:45
autor: bartwa
Tak można umierać, git śmierć.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 16:10
autor: Żułek
no i po cholere tam lazł ?
koleś zakręcony pozytywnie ale bardziej mnie jednak wkurwiał niż bawił ;)

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 16:13
autor: nicram
Czym Cię wkurwiał?

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 18:01
autor: Żułek
nie wiem
był po prostu zakręcony i irytujący jednocześnie ;)

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 23:10
autor: vicotnick
Za oknem szkoła śpi.... Kilimandżaro...

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 23-02-2021, 23:12
autor: vicotnick
Pojebało się coś, oszywisie za oknem skoro świt

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 26-02-2021, 12:01
autor: Disgorger
Obrazek

Frontman FLESHGRIND i założyciel United Guttural Records.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:20
autor: Oferma
LG Petrov
[*]

Mam źle

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:26
autor: 535
Niby należało się tego spodziewać, ale i tak jest dziwnie.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:29
autor: Wódka i Piwo
Dziś słucham wyłącznie Entombed.
Żegnaj mistrzu 🤘

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:30
autor: Hatefire
Koleś koło 50 zdajsie, no cóż taki tryb życia nie służy :-(

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:32
autor: Oferma
Tryb trybem, ale to był rak akurat.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:38
autor: Hatefire
Oferma pisze:
08-03-2021, 11:32
Tryb trybem, ale to był rak akurat.
Nawet nie wiedziałem, że choruje.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:38
autor: Drone
Wczoraj słuchałem "Wolverine Blues", odganiając od siebie myśl, że to może być zaraz... Szkoda gadać.

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 11:41
autor: mocny2_3
Masakra, pierdolony rak zabiera kolejną zajebistą osobe.Jak nie samobóje to raczysko pierdolone

Re: ['] Place me into the book of death... [']

: 08-03-2021, 12:17
autor: Antton213
cios w samo serce

koniec pewnej epoki

8marca 5:51 bands latest updates.. żegnaj bracie