Od Eryka z Old Temple.
Uzupełnienie rosnących zinowych zaległości. Niestety w ostatniej chwili uciekł mi 38 Nekroszkop.
Inferis dostałem w gratisie, co jest bardzo miłe. Wisienkami na torcie są natomiast:
-) ostatnia płytka ekwadorskiego Destroyer Attack - Huragan, tornado, erupcja wulkanu i trzęsienie pizdy, atak megalodona oraz śnieżyca w Ontario w jednym. Jak kto ceni Grave Desecrator, a zawiedziony ich ostatnim wypustem to tu je odtrutka. Do tego trochę Kulto Maldito z debiutu, Morbosidad z najdzikszych momentów. Może jeszcze szczypta wibracji znanych z płyt kapel w stylu Perversor. Koktail Mołotowa dla prawilnych chłopaków co to się księżom nie kłaniają. Co ciekawe w numerze "Chambers of Madness" solówkę gościnnie nagrał Marty Friedman. Na zakończenie eksperymentalna doomowa wersja klasyka Sarcofago.
-) demówki Meksykańców z Emetophilia - Jeśli okładkę robi Rok z <baczność!> genialnego Sadistik Exekution <spocznij!>, to wiedz że coś się dzieje. Ja takie rzeczy sprawdzam obligatoryjnie. Halucynacja, hemoglobina, dwutlenek węgla - taka sytuacja. Trop "Ro(c)kowy" nie zawiódł i tym razem, bo materiał zamieszczony na tej krótkiej kompilacji jest po prostu fantastyczny. Całkowicie jednak zaskoczony byłem charakterem tego grania. Spodziewałem się jakiejś bestialskiej black/deathowej rąbanki, a dostałem bardzo dojrzałe granie, którego fundamentem jest... techniczny thrash metal. Trochę przypomina to środkowe Mekong Delta, ale jest tu masa dodatkowych smaczków. Mamy sporo eklektyzmu Strapping Young Lad czy łamańców kojarzonych z ostatnich produkcji Gorguts, a żeby było ciekawiej wszystko to unurzane jest w ciepłym, radiowym klimacie charakterystycznym dla późniejszych nagrań Soundgarden. Gdzieniegdzie pobrzmiewa mi nawet "Super Collider". Zwłaszcza numery takie jak "Vomit Your Wrath", "Copronecrophagist" czy "Putrid Hate Bombs" dosłownie skrzą się błyskotliwymi pomysłami, karkołomnymi woltami stylistycznymi i wysublimowaną zabawą w cytaty z klasyki ciężkiego grania ostatnich trzydziestu lat. Srogo zdumiony zdecydowałem się podrążyć nieco temat i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że to goście po konserwatoriach! Jeden odbył nawet dwuletni staż w Berliner Philharmoniker. Mało tego - praktycznie nieznana u nas kapela z dalekiego Meksyku, o skromnym dorobku nagraniowym u siebie jest prawdziwą instytucją. Supportowali tam między innymi Maidenów, Gojirę czy Ghost na ich ostatnich sztukach.
Napisałem, że wspomniane wyżej płytki były wisienkami na torcie? Błąd! Zobaczcie czym Eryk zabezpieczył paczkę! Do tej pory nie mogę uwierzyć, choć przesyłkę odebrałem kilka dni temu. DWA archiwalne numery kultowej "Przyjaciółki". Stan mocno średni, ale to bez znaczenia. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś wpadnie mi to w łapy. Jakby tego wszystkiego było mało, w obu numerach mam nierozwiązane krzyżówki!!!