tak było w piątek. od 7:30 taka mała niespodzianka od TUI dla fanow. ja fanem jestem raczej umiarkowanym ale miło było posłuchać i zerknąć na to mini zoo.
trochę tam KO było połamanych po wyjebce ze sceny....Karetki podobno kilka razy podjeżdżały. Wonsz, to Ty w 8:21 nakurwiasz na skok? jeszcze kłerwa z saltem XD.....
w 9:10 wokalista nieźle gościa zgarnął za szyję, może wózek do końca życia......
gdzie ja, leniwy und statyczny jestem, to zabawa dla młodszych było oglądane z bezpiecznego dystansu.
Grzybki mnie ostatnio zabrały w takie kosmosy i chuj wie co jeszcze że nie wiem co dalej pisać... Po pierścieniach Saturna łaziłem z 3 kumplami i non stop pierdolili że z tych pierścieni widzą sklep na Saturnie tylko że boją się skoczyć i żeby iść dalej to może będzie most...
Tutaj muzyka mistrzów przy której ten cyk się odpierdalał.
Jaka dawka, jeśli można spytać?
Ja po grzybkach odpalam zwykle Acid mothers temple co potęguje doświadczenie
U mnie dawka której ufam żeby i taka żeby ktoś mnie nie znalazł na ulicy jako opętanego to optymalne 30- 40 Lancetowatych. Jeszcze podstawa przy grzybieniu to odpowiednie miejsce i temperatura otoczenie w której spożyważ. Jeśli na przykład będzie Ci zimno to będzie chuj a nie bomba bo jedyne co będziesz miał w głowie to powrót do domu gdzie jest ciepło a bomba wtedy chuja warta i zwykłe marnowanie materiału. Tak to u mnie wygląda po wielu kombinacjach.
Wracam do JORDSJUK, bo jak z czymś ma mi się kojarzyć konkretny trip, to z muzyką, no i foczką. A, że JORDSJUK w tym jadzie, pankowym podbiciu i oczywiście norweskim syczeniu na wokalu mnie robi od daty premiery, na którą czekałem, to dokończę co zacząłem.
Kollaps!
Tak się zaczyna. Jak się kończy, wypadałoby się samemu przekonać , bierzcie się tam med tym samym do słuchania.
Ostatnio zmieniony 25-11-2025, 18:45 przez Ascetic, łącznie zmieniany 1 raz.