Heretyk pisze:
właśnie miałem pytać, czy go widziałeś, ale wyleciało mi z głowy :) a interpretacje? uważam, że każdy może mieć swoją i nie ma czegoś takiego jak opaczna
Oczywiście że widziałem, to prawdopodobnie najbardziej znany wśród podróżników film.
Może mieć, oczywiście, ale znowu, jeśli będziemy się wzbijali na taki poziom ogólności to nie będzie to miało sensu. Generalnie miłośnicy tego filmu mają kilka intepretacji lub sposobów rozumienia/używania:
- że McCandless to ciul, który wszystkich olał, egoista nie myślący o innych, a film jest ostrzeżeniem, by nie czynić tak jak on
- że to film o nonkonformiście, podróżniku, który spełnił swoje marzenia
- że to film o nich - mimo, że sami w podobnym kierunku nic nie robią, ale chcieliby
Co do wolności interpretacji, to brzmi to ładnie, dopóki całe życie nie słuchasz death metalu, a potem przyjdzie jakiś młody zapaleniec i powie ci, że "Altars of Madness" jest amerykańską odpowiedzią na muzykę Straussa czy coś podobnego. Prawdopodobnie powiesz wtedy, że ma najebane w głowie i lepiej go unikać, chociaż mogę się mylić.