Nowe seriale

[maciek z klanu]

Znalazl już dobry Cooper swoje buty?

[sen]

Nie ma Coopa w nowym odcinku

[kenediusze]

byłoby smerfnie bo ostatni był totalnym gównem.

Poprzedni był względnie normalny, mial dośc gęstą akcję i przejrzystą narrację, natomiast w nowym jest tak strasznie brutalny kwas, że jeszcze od początku sezonu i w ogole w całym Twin Peaks od samego początku takiego nie było. Jeśli poprzedni uważasz za nudne gówno - co jest IMO poważną przesadą, bo to na pewno nie było gówno - to tu powinieneś piać z zachwytu.
Jeśli mam być szczery to ni chuja nie potrafię zinterpretować tych dość przypadkowych sekwencji dziwnych ujęć. W kontekście całości pewnie okaże się to bardziej zrozumiałe - przynajmniej taką mam nadzieję - ale na razie nie umiem powiedzieć czy i o czym to było (lub mogłoby być). Jeśli ktoś ma jakieś pomysły żeby to zebrać w całość, to poproszę, bo ja mam tylko garść rozsypanych tropów, które nie składają się w nic sensownego.

SPOILER!!!


No mi to wygląda na taki Bob origin story. W wyniku eksplozji w meksyku wykluwa się jakieś żaboidalne gówno i jego przydupasy. W odpowiedzi gigant wysyła Laure Palmer na ziemię. LOL.

Robi sens. Brzmi to wprawdzie idiotycznie IMO, ale spójnie. Będzie weryfikowane w kolejnych odcinkach.

[[V]]

Obejrzałem ten najnowszy odcinek i powiem tak:trzeba mieć jaja,żeby na stare lata w tak bezkompromisowy sposób uskuteczniać swoje wizje ,swoje pomysły.Jeszcze w formacie ,nomen omen- serialu telewizyjnego.Inna sprawa,że mnie to nudzi.Tak po prostu.Nie szukam specjalnych znaczeń,ukrytych tropów etc. Film może byc o niczym,nie musi nawet opierać się na jakiejś fabule ,poczuciu sensu ani kierunku tak długo jak ewokuje to coś i porusza człowieka w specyficzny sposób.Mnie to póki co nie wzrusza ,ale będe badał co dalej,może w końcu mną jebnie o glebe..tak jak jego obrazy np.

[Plastek]

Obejrzałem sobie jeszcze raz 8 odcinek Twin Peaks i pewne elementy wydają się wskakiwać na swoje miejsca. Zgodzę się, że było to przedstawienie narodzin Boba. Gruba kobieta zaś, w odpowiedzi, wysłała na Ziemię "esencję" Laury Palmer (pomarańczowa kula, która wyszła z głowy Olbrzyma), być może jako antytezę Boba. Ten dziwny owad wykluwający się z jajka to prawdopodobnie właśnie Laura. Widzimy potem, że owad wszedł w usta dziewczynki - może to matka Laury, Sarah?
Mamy dziwne postaci przy "śmierci" złego Coopera; postaci te potem pojawiają się na stacji benzynowej. Z tej bandy jest też koleżka spływający z nieba, a który potem gada przez radio m.in o białym koniu - pamiętacie białego konia pokazującego się w domu Palmerów? Widzieliśmy już podobną postać w pierwszym lub drugim odcinku w więzieniu, w celi obok tego gościa granego przez Lillarda - postać siedziała w celi obok i po chwili znikła. W 7 bodaj odcinku zaś taka postać łaziła po kostnicy. Sadzę, że są to jakieś złe duchy, koledzy Boba, coś w tym stylu.
Tak to wygląda u mnie; zobaczymy dalej co z tego będzie trafione.
Nie mam natomiast wątpliwości co do jednego - to nie Lynch tworzy surrealistyczne, pozbawione sensu obrazu; tutaj bowiem wszystko jest skonstruowane w bardzo przemyślany sposób i znajdzie swoje uzasadnienie. To po prostu percepcja niektórych widzów jest chujowa. I tu jest pies pogrzebany.

[Żułek]

Obejrzałem sobie jeszcze raz 8 odcinek Twin Peaks i pewne elementy wydają się wskakiwać na swoje miejsca. Zgodzę się, że było to przedstawienie narodzin Boba. Gruba kobieta zaś, w odpowiedzi, wysłała na Ziemię "esencję" Laury Palmer (pomarańczowa kula, która wyszła z głowy Olbrzyma), być może jako antytezę Boba. Ten dziwny owad wykluwający się z jajka to prawdopodobnie właśnie Laura. Widzimy potem, że owad wszedł w usta dziewczynki - może to matka Laury, Sarah?
Mamy dziwne postaci przy "śmierci" złego Coopera; postaci te potem pojawiają się na stacji benzynowej. Z tej bandy jest też koleżka spływający z nieba, a który potem gada przez radio m.in o białym koniu - pamiętacie białego konia pokazującego się w domu Palmerów? Widzieliśmy już podobną postać w pierwszym lub drugim odcinku w więzieniu, w celi obok tego gościa granego przez Lillarda - postać siedziała w celi obok i po chwili znikła. W 7 bodaj odcinku zaś taka postać łaziła po kostnicy. Sadzę, że są to jakieś złe duchy, koledzy Boba, coś w tym stylu.
Tak to wygląda u mnie; zobaczymy dalej co z tego będzie trafione.
Nie mam natomiast wątpliwości co do jednego - to nie Lynch tworzy surrealistyczne, pozbawione sensu obrazu; tutaj bowiem wszystko jest skonstruowane w bardzo przemyślany sposób i znajdzie swoje uzasadnienie. To po prostu percepcja niektórych widzów jest chujowa. I tu jest pies pogrzebany.

przeczytawszy to mam wątpliwości czy chce to obejrzeć
chyba jestem na to za głupi

[byrgh]

Obejrzałem sobie jeszcze raz 8 odcinek Twin Peaks i pewne elementy wydają się wskakiwać na swoje miejsca. Zgodzę się, że było to przedstawienie narodzin Boba. Gruba kobieta zaś, w odpowiedzi, wysłała na Ziemię "esencję" Laury Palmer (pomarańczowa kula, która wyszła z głowy Olbrzyma), być może jako antytezę Boba. Ten dziwny owad wykluwający się z jajka to prawdopodobnie właśnie Laura. Widzimy potem, że owad wszedł w usta dziewczynki - może to matka Laury, Sarah?
Mamy dziwne postaci przy "śmierci" złego Coopera; postaci te potem pojawiają się na stacji benzynowej. Z tej bandy jest też koleżka spływający z nieba, a który potem gada przez radio m.in o białym koniu - pamiętacie białego konia pokazującego się w domu Palmerów? Widzieliśmy już podobną postać w pierwszym lub drugim odcinku w więzieniu, w celi obok tego gościa granego przez Lillarda - postać siedziała w celi obok i po chwili znikła. W 7 bodaj odcinku zaś taka postać łaziła po kostnicy. Sadzę, że są to jakieś złe duchy, koledzy Boba, coś w tym stylu.
Tak to wygląda u mnie; zobaczymy dalej co z tego będzie trafione.
Nie mam natomiast wątpliwości co do jednego - to nie Lynch tworzy surrealistyczne, pozbawione sensu obrazu; tutaj bowiem wszystko jest skonstruowane w bardzo przemyślany sposób i znajdzie swoje uzasadnienie. To po prostu percepcja niektórych widzów jest chujowa. I tu jest pies pogrzebany.

przeczytawszy to mam wątpliwości czy chce to obejrzeć
chyba jestem na to za głupi

nie jesteś za głupi, czytasz po prostu za mało książek, które nic nie dają ;) a tak serio, z szacunkiem do kolegów i ich interpretacji, w przypadku Lyncha jest tak, że ilu widzów, tyle wizji i chyba tu leży największa siła tego reżysera (albo pies pogrzebany), bo niezależnie od tego, co wybierasz, możesz mieć rację. tym się szczyci prawdziwa sztuka :) aczkolwiek jestem z tych bardziej, którzy szukają w podobnych pracach nietuzinkowych i średnio logicznych rozwiązań, która to logika z kolei zabija wyobraźnię (tj. podoba mi się w tym wszystkim najbardziej podejście Vulture'a)

[DST]

Ja po pierwszym obejrzeniu byłem mocno podirytowany, bo miałem wrażenie że wyrzygał wszystko co miał w głowie na ekran kompletnie porzucając jakąkolwiek strukturę. Zwyczajnie się zmęczyłem dołożeniem 1500 kolejnych wątków na które i tak zapewne nie będzie żadnej odpowiedzi. Największe zalety to zapierające dech w piersiach ujęcia grzyba atomowego przy akompaniamencie Pendereckiego i pokręcona, narkotyczna wizja rozbicia wszechświata. Muzyka w tym odcinku to w ogóle majstersztyk, byłem zachwycony podkładem pod wypruwanie flaków Coopera i oniryczną, niepokojącą nutą wypełniającą fortecę na środku oceanu nicości.
Po drugim obejrzeniu się trochę uspokoiłem i podeszło mi bardziej, ale i tak kompletnie nie wiem co z tym zrobić.

[Żułek]

czytasz po prostu za mało książek, które nic nie dają ;)

to jest bardzo możliwe ;)

[Plastek]

Ja po pierwszym obejrzeniu byłem mocno podirytowany, bo miałem wrażenie że wyrzygał wszystko co miał w głowie na ekran kompletnie porzucając jakąkolwiek strukturę. Zwyczajnie się zmęczyłem dołożeniem 1500 kolejnych wątków na które i tak zapewne nie będzie żadnej odpowiedzi.

Myślę, że jednak będą odpowiedzi tylko nie będziemy w stanie ich dostrzec jeśli już. We wszystkich filmach Lyncha jest logika i zamysł, co zresztą sam stale powtarza; to nie jest tylko zlepek surrealistycznych wizji.

Zapomniałem wspomnieć o zajebistym występne Nine Inch Nails w ostatnim odcinku.

[Heretyk]

skończyłem Fargo sezon pierwszy i ja jebie. faktycznie dobra rzecz. biorę się za drugi natychmiastowo

[Plasfodeur]

Obejrzałem sobie jeszcze raz 8 odcinek Twin Peaks i pewne elementy wydają się wskakiwać na swoje miejsca. Zgodzę się, że było to przedstawienie narodzin Boba. Gruba kobieta zaś, w odpowiedzi, wysłała na Ziemię "esencję" Laury Palmer (pomarańczowa kula, która wyszła z głowy Olbrzyma), być może jako antytezę Boba. Ten dziwny owad wykluwający się z jajka to prawdopodobnie właśnie Laura. Widzimy potem, że owad wszedł w usta dziewczynki - może to matka Laury, Sarah?
Mamy dziwne postaci przy "śmierci" złego Coopera; postaci te potem pojawiają się na stacji benzynowej. Z tej bandy jest też koleżka spływający z nieba, a który potem gada przez radio m.in o białym koniu - pamiętacie białego konia pokazującego się w domu Palmerów? Widzieliśmy już podobną postać w pierwszym lub drugim odcinku w więzieniu, w celi obok tego gościa granego przez Lillarda - postać siedziała w celi obok i po chwili znikła. W 7 bodaj odcinku zaś taka postać łaziła po kostnicy. Sadzę, że są to jakieś złe duchy, koledzy Boba, coś w tym stylu.
Tak to wygląda u mnie; zobaczymy dalej co z tego będzie trafione.

Ale jeśli tak, to dlaczego te złe duchy pomagają Laurze(owadowi) dostać się tam, gdzie potrzebuje?

Ciekawym pomysłem wydaje mi się to, że ten anty-świat jest skutkiem ubocznym zabawy z bronią jądrową (puszka Pandory?). To ma jeszcze jeden sens, bo jeśli założymy, że to jest jakiś ludzki produkt, który wymknął się spod kontroli i jest przy tym "złym" miejscem, to może on musi tak biedasurrealistycznie wyglądać, bo to nie żadna metafizyka, jeno postindustrialny odpad, śmieć.

[Nasum]

A pamiętam pierwszy odcinek - wszystko zaczęło się od zabójstwa dziewczyny w jakimś prowincjonalnym miasteczku a całość miała być historią która te zabójstwo wyjasni. A tu widzę takie hocki klocki ;-)

[Plastek]

Obejrzałem sobie jeszcze raz 8 odcinek Twin Peaks i pewne elementy wydają się wskakiwać na swoje miejsca. Zgodzę się, że było to przedstawienie narodzin Boba. Gruba kobieta zaś, w odpowiedzi, wysłała na Ziemię "esencję" Laury Palmer (pomarańczowa kula, która wyszła z głowy Olbrzyma), być może jako antytezę Boba. Ten dziwny owad wykluwający się z jajka to prawdopodobnie właśnie Laura. Widzimy potem, że owad wszedł w usta dziewczynki - może to matka Laury, Sarah?
Mamy dziwne postaci przy "śmierci" złego Coopera; postaci te potem pojawiają się na stacji benzynowej. Z tej bandy jest też koleżka spływający z nieba, a który potem gada przez radio m.in o białym koniu - pamiętacie białego konia pokazującego się w domu Palmerów? Widzieliśmy już podobną postać w pierwszym lub drugim odcinku w więzieniu, w celi obok tego gościa granego przez Lillarda - postać siedziała w celi obok i po chwili znikła. W 7 bodaj odcinku zaś taka postać łaziła po kostnicy. Sadzę, że są to jakieś złe duchy, koledzy Boba, coś w tym stylu.
Tak to wygląda u mnie; zobaczymy dalej co z tego będzie trafione.

Ale jeśli tak, to dlaczego te złe duchy pomagają Laurze(owadowi) dostać się tam, gdzie potrzebuje?

Nie wiem czy raczej jeszcze nie wiem. Przypuszczenie, że ten owad to Bob wydało mi się nazbyt czytelne, zważywszy jeszcze na oczojebne jajko podczas sceny wyrzygiwania Boba przez szarą postać. Z drugiej strony, jajko z owadem (Bobem w tej interpretacji) mogło sobie leżakować 10 lat od wybuchu. W tej wersji jednak dziewczynka wygląda na przypadkowy "inkubator". A "przypadek" u Lyncha...?

[Plastek]

A pamiętam pierwszy odcinek - wszystko zaczęło się od zabójstwa dziewczyny w jakimś prowincjonalnym miasteczku a całość miała być historią która te zabójstwo wyjasni.

I się wyjaśniło w połowie drugiego sezonu - to jej tata, Leland, który bardzo bardzo lubił córeczkę. Jasne i przejrzyste:)

[est]

A nie Bob Marley?

[Nasum]

A pamiętam pierwszy odcinek - wszystko zaczęło się od zabójstwa dziewczyny w jakimś prowincjonalnym miasteczku a całość miała być historią która te zabójstwo wyjasni.

I się wyjaśniło w połowie drugiego sezonu - to jej tata, Leland, który bardzo bardzo lubił córeczkę. Jasne i przejrzyste:)

Tyle pamietam, że to był jej ojciec jako Bob. Ale te wszystkie poboczne wątki które mnożyły się z odcinka na odcinek gmatwały coraz bardziej fabułę. Musiałbym zobaczyć raz jeszcze, bo dawno temu to oglądałem i pewnie to, co wtedy mnie zniechęcało, teraz by zachwyciło.

[est]

Teraz już nie pamiętam wszystkiego, ale to był raczej serial z wciągających a nie zniechęcających ;)

[Żułek]

A pamiętam pierwszy odcinek - wszystko zaczęło się od zabójstwa dziewczyny w jakimś prowincjonalnym miasteczku a całość miała być historią która te zabójstwo wyjasni.

I się wyjaśniło w połowie drugiego sezonu - to jej tata, Leland, który bardzo bardzo lubił córeczkę. Jasne i przejrzyste:)

Tyle pamietam, że to był jej ojciec jako Bob. Ale te wszystkie poboczne wątki które mnożyły się z odcinka na odcinek gmatwały coraz bardziej fabułę. Musiałbym zobaczyć raz jeszcze, bo dawno temu to oglądałem i pewnie to, co wtedy mnie zniechęcało, teraz by zachwyciło.

u mnie pewnie będzie odwrotnie znając życie ;)

[byrgh]

A pamiętam pierwszy odcinek - wszystko zaczęło się od zabójstwa dziewczyny w jakimś prowincjonalnym miasteczku a całość miała być historią która te zabójstwo wyjasni.

I się wyjaśniło w połowie drugiego sezonu - to jej tata, Leland, który bardzo bardzo lubił córeczkę. Jasne i przejrzyste:)

a grała już Naomi i jak tak, to ważniejszą rolę niż epizod?