To znakomity serial, choć ma pewne wady.
Może zaskoczę, ale moim zdaniem grzechem pierworodnym było założenie śmiertelnej choroby głównego bohatera, jako głównego motywu jego postępowania. Ten serial to w sumie moralitet o tym jak nasze wybory wpływają na nas i otoczenie, jak łatwo stoczyć się w zło (to sugeruje tytuł). Dużo mocniej by to wybrzmiało, gdyby Walter był po prostu zwykłym obywatelem, z zwykłymi problemami finansowymi. Dowiaduje się przypadkiem ile kasy jest z produkcji mety i spotyka dawnego ucznia, który siedzi w tym biznesie i daje się po prostu skusić łatwemu zarobkowi. Scenarzyści niepotrzebnie stworzyli to alibi w postaci nowotworu płuc. Zresztą widzieli to, bo kazali w końcu przyznać Walterowi, że po prostu lubił to. To by zresztą pasowało do profilu psychologicznego postaci, Walter mógł to traktować jako odegranie za odsunięcie (na własne życzenie) go z Grey Matter. To w sumie dosyć socjopatyczny typ był.
Ponadto nararcja była prowadzona niechlujnie. Wiem że założeniem było wymieszanie obyczajówki z sensacją. Tylko, że mieliśmy często albo za dużo jednego albo drugiego.
Niezbyt dobrze twórcy grali też nastrojem. Elementy komediowe były świetne jeśli chodziło o humor wynikający z dialogów/interakcji między bohaterami. Gorzej, że często twórcy szli w wręcz w slapstick. Serio niektóre przygody Waltera i Jessego to jak z czechosłowackiej kreskówki "Sąsiedzi". Ponadto elementy groteski jak u Tarantino. Utrudniało to w zagłębienie się w historię i potraktowanie jej poważnie.
No i jeszcze nadużywanie w fabule zbiegu okoliczności, czasem wręcz na pograniczu deus ex machina + te różne mega-skomplikowane plany Waltera, które się udawały mimo, że w rzeczywistości nie powinny.
Tak jak napisałem, to świetny serial, ale mógł być lepszy.