Ja pierdole jakie przeintelektualizowane chujowstwo ten serial o Edzie Gaine na Netflixie. Ed gain jak ktoś czytał troszeczkę o nim to nie był przystojniak z piękną bużką jak go ukazywano tylko totalny patol z zwichrowaną głową. Sam serial flaki z olejem jak włącznie wszystkie te współczesne seriale.
Na odtrucie po tym romantyzmie jedyna słuszna wersja
akurat wszystko się nalożyło naraz ale zaczniejmy od początku
ostatnio była Tulsa więc aby daleko sie szukać w niej zostałem czyli Mroki Tulsy po naszemu
całkiem sympatyczne, Hawke zagrał całkiem zabawnego przygłupa
potem wyprawa na dziki zachód se Scully i Cersei
tu niestety było słabo, Cersei ciągneła ten serial za jaja od samego początku, Scully beznadziejna z kijem w dupie (poza finałem gdzie pokazuje pazurki), finał urwany w najlepszym momencie a ciągu dalszego może nie być
jako że mamy grudzień wypada obejrzeć coś zimowego (nie Kevina)
a to było najlepsze z tych trzech, wywaliłbym wątek synalka (ze 2 odcinki byłoby mniej) bo jest kompletnie nie istotny i byłoby jeszcze lepiej, oczywiście finał przewidywalny ale można na to przymknąć oko
a dzisiaj na comedy central był finał
to był dziwny sezon (lub 2 sezony zależy jak na to patrzeć)