Strona 5 z 9

Re: QUEEN

: 20-11-2014, 14:44
autor: kenediusze
Z cenami biletów to dojebali, jezu, kto przy zdrowych zmysłach na to pójdzie? :D Oh wait...

Re: QUEEN

: 24-11-2014, 10:35
autor: empir
kenediusze pisze:Z cenami biletów to dojebali, jezu, kto przy zdrowych zmysłach na to pójdzie? :D Oh wait...
Niekoniecznie biorąc pod uwagę jak często grają w PL. Kolejny koncert Queen u nas może się odbyć po śmierci Maya i Taylora ;)

Re: QUEEN

: 12-12-2014, 19:07
autor: Stary Metal
Chowałem się ja Ironie Maidanie, judasie Prieście, Accepcie, Black Sabbatchcie, póżniej Mayhemie, Venomie, Bathorym czy Slayerze, Kacie, Turbie i pierdyliardzie innych zespołów. Oraz na Queenach od ich trzeciej płyty, którą nagrałem z radia, jeszcze hen, w latach siedemdziesiątych..
Dzisiaj, kiedy z racji wieku głuchnę na racjonalne i nieracjonalne argumenty, zawalony tysiącami nagrań, setkami płyt, które odpływają w niebyt mimo niezaprzeczalnej wartości, przez miliony martwych istnień i umierających dusz płytkich jak kałuża błota, w nocy, kiedy wszystko cichnie, przychodzi do mnie Fredek i jego śpiew jest głośniejszy, niż cały jazgot świata.
Jego słyszę, nawet, kiedy nic nie słychać.
I kiedy pójdę precz, na drugą stronę, co ku mojej radości spotka mnie wcześniej, niż wielu z Was, pierwszą osobą, którą tam znajdę będzie Quorthon a w chwilę później Fredek.
Ha! posłucham sobie ich nowych kawałków. Nie będę się spieszył.
Bo przede mną cała wieczność. Mam więc czas.

Re: QUEEN

: 14-05-2015, 22:17
autor: Hatefire
Harlequin pisze:A dla mnie to nadal mój ulubiony zespół. "Innuendo" to absolut. I nawet jesli w tej muzyce jest tona cepelii, cekinów i pastiszu, to i tak wole ich niz inną cepelie, w której reprezentanci często biegają z cumshotami na ryjach i robią groźne miny ;)
MENTAL HIGH FIVE

Obrazek

Pretekstem do zajrzenia do tematu jest fakt, że wybieram sie na takie coś:

Obrazek

Re: QUEEN

: 15-05-2015, 08:28
autor: Harlequin
Obrazek

Re: QUEEN

: 20-05-2015, 03:29
autor: Żułek
Hatefire pisze:Obrazek
miałem iść (grali kilka razy) ale mi sie nie chciało :P
chyba Wembley mi styknie do szcześcia :)

Re: QUEEN

: 02-06-2015, 22:47
autor: Hatefire
Pierwszy raz byłem na czymś takim, i super wrażenia. Na pewno lepiej zapłacić 25 zł i zobaczyć na dużym ekranie z super dźwiekiem zespół w najwyższej formie (zwłaszcza wykonanie "Somebody..." brawurowe, ani na moment się nie wyłożyli, mimo, że pułapek w tym utworze sporo, chórki odśpiewane idealnie), niż kilkaset zł za parodię z jakąś pizdą na wokalu.

Plan na nastepny tydzień odświeżyć całą dyskografię, nawet te niektóre balasy z lat 80, a co tam :)

Re: QUEEN

: 02-06-2015, 23:01
autor: Żułek
Hatefire pisze:Pierwszy raz byłem na czymś takim, i super wrażenia. Na pewno lepiej zapłacić 25 zł i zobaczyć na dużym ekranie z super dźwiekiem zespół w najwyższej formie niż kilkaset zł za parodię z jakąś pizdą na wokalu.
jasne :) cenie sobie bardzo za to Multikino jednak mogliby cześciej dawać takie pokazy i jednak wcześniej o tym informować w newsleterach bo jak przychodzi mail to się okazuje ze 90% miejsc wyprzedanych :P

Re: QUEEN

: 02-06-2015, 23:05
autor: Hatefire
Żułek pisze:jednak wcześniej o tym informować w newsleterach bo jak przychodzi mail to się okazuje ze 90% miejsc wyprzedanych :P
Znaczy ja oglądąłem, to w studyjnym, ale miałem podobny problem. Chcialem załapać się, wcześniej na Hungarian Rhapsody, i też wykupili, w try miga. Mój wujek chciał iść na Pink Floyd, to w jeden dzień wykupili wszystko :)

Re: QUEEN

: 02-06-2015, 23:07
autor: Żułek
Hatefire pisze:Mój wujek chciał iść na Pink Floyd, to w jeden dzień wykupili wszystko :)
mi sie udało :)

Re: QUEEN

: 03-06-2015, 19:05
autor: nightspiryt
Akurat Montreal to najgorsze dvd jakie wypuścili. Bardzo fajne jest Rainbow z 74 - wyszło nawet na blu-rayu. Freddie bez wąsa, nastrojowy klimat grania w ciemnym teatrze, a muzycznie dominują zrzynki z Led Zeppelin

[youtube][/youtube]

Re: QUEEN

: 07-06-2015, 00:51
autor: Hatefire
nightspiryt pisze:a muzycznie dominują zrzynki z Led Zeppelin
No właśnie. Ja tam lubię jak Queen gra jak Queen :)

Re: QUEEN

: 28-06-2015, 18:33
autor: manieczki
Obrazek
kolejni...

: 28-06-2015, 21:15
autor: Skaut
Jak jego "Yeezus" postawiłbym wśród najlepszych płyt po 2000 roku, tak tutaj brzmi to po prostu koszmarnie :/

[youtube][/youtube]

Re: QUEEN

: 28-06-2015, 22:29
autor: Żułek
Kanye West to rybia ciota

Re: QUEEN

: 28-06-2015, 23:10
autor: Nerwowy
Kto to kurwa jest Kayne West ?

Re: QUEEN

: 28-06-2015, 23:22
autor: kenediusze
Uuu kupa.

Re: QUEEN

: 28-06-2015, 23:31
autor: Hatefire
Obrazek

Re: QUEEN

: 05-07-2017, 14:42
autor: Karkasonne
W ostatnich dniach zasłuchiwałem się mocno w "A Night at the Opera" i przyszedłem tutaj się wyekspresjonować w tym dawno umarłym, zżartym przez szczury, które też umarły na gruźlicę, temacie.

Słabo znałem dotąd Queen, nie ukrywam. "A Night..." słyszałem wcześniej może raz czy dwa całościowo, nic więcej. W sumie jakoś tak nawet skłaniałem się ku temu, co tutaj na forum się mówi - bo tak mi się trochę Queen kojarzyło z wąsami, obcisłymi ciuchami, Mercury gej, muzyka - tanie efekciarstwo i tak dalej.

A potem zacząłem faktycznie słuchać "A Night..." i wciągnęło mnie tak, jak kontener na puszki wciąga pracowitego żula z taczką. Teza o festyniarstwie i taniości zaczęła się robić coraz trudniejsza do wybronienia, a płyta odkrywała kolejne karty i wkrótce się okazało, że ma całą talię. Mnogość klimatów zawartych w tych 42 minutach jest niewiarygodna. Mamy Led Zeppelin, Deep Purple, mix hipisów takich jak Buffalo Springfield, The Yardbirds, The Byrds i im podobnych, tytułową operę, trochę bardziej sofciarskich klimatów... Ta płyta jest jak skrzynia skarbów, nic, tylko brać garściami. A "Bohemian Rhapsody" to fenomen nad fenomeny. Gdyby ktoś puścił mi ten utwór, który usłyszałbym po raz pierwszy mówiąc, że to będzie znać każdy zainteresowany muzyką człowiek na tym łez padole, to puknąłbym się w czoło i powiedziałbym: jak to miałoby się stać? To nie ma prawa zadziałać, ludzie lubią proste piosenki, zwrotka, refren, zwrotka, refren, solówka, nara. A tutaj nie ma absolutnie nic z tego - schemat łamany nie wiadomo ile razy w obrębie jednego kawałka. Tymczasem każdy zna teksty, melodię, właściwie cały kawałek na pamięć. Ciekawe!

Tak więc podsumowując, to myślę, że wielu obecnych jest zwyczajnie niesprawiedliwych wobec tej płyty i przemawiają przez was jakieś osobiste niechęci do jakichś konkretnych elementów, które nie mają nic wspólnego z obiektywizmem. Bo "A Night..." to takie zwierciadło, w którym każdy może się obejrzeć, i każdego ono wyśmieje. Taki muzyczny Stańczyk, bo i nieprzypadkowo tytuł wziął się od komedii braci Marx, którzy i w filmie wyśmiewali różne postawy.

Re: QUEEN

: 05-07-2017, 15:16
autor: kenediusze
QUEEN przez większość kariery całkiem świadomie taplał się w obrzydliwym, cekiniarskim mizdrzeniu się do słuchaczy, ale oddając im sprawiedliwość, trzeba przyznać że często robili to z wdziękiem i nawet jak lecieli bez żenady z jakimiś chujowymi, cukierkowymi solówkami i melodiami to w taki sposób, że i tak kapcie spadają a włosy dęba stają, pomimo równoległych do ataków mdłości. No bo z jednej strony oczywiste inspiracje hard rockiem czy progiem i fantastyczny warsztat wykonawczy, a z drugiej tanie, wieśniackie wręcz melodyjki i refreniki rodem z jarmarku.
Ten Bohemian Rhapsody to dobry przykład. Rozbuchana, chaotyczna forma sugerująca coś ambitniejszego niż "zwrotka refren zwrotka refren", ociekające od lukru melodie które nie chcą wyjść z ucha, chociaż są chujowe, wszechobecna pompa - no ale kurwa, weź to jeden z drugim zagraj równie dobrze, jak oni. To nie jest gówno zrobione przez byle kogo, tylko kawał dobrej roboty odwalonej przez muzyków, którzy w pełni świadomie wykorzystują w swojej twórczości radosny kicz.

Tak sobie myślę, że pewnie zainspirowali ogrom mniej kreatywnych grajków do grania prostych, przesłodzonych melodyjek i faszerowania nimi całych albumów, co zaowocowało masą potwornego kiczu, który już nie jest wykorzystywany z głową, a to skutkuje totalnym gównem. W kategorii "największy rockowy szkodnik" mogliby zająć jedno z miejsc w czołówce, obok, no niech stracę, późnego PINK FLOYD, chociaż kocham PF bezgranicznie.

Taki The Prophets Song na przykład, kocham bezgranicznie, wspaniały kawałek, aż sobie puściłem do pisania posta i ciągle są ciary, alejak słyszę niektóre zaśpiewy Frediego, to przed uszami stają mi jakieś powermetalowe patatajce najgorszego sortu (serio: weźmy fragment 2:58 - 3:18, ten od "Flee for your life...", przyspieszmy, dowalmy jakąś przesterowaną gitarę i każmy wokaliście zaśpiewać to samo, może ewentualnie głośniej -> efekt końcowy mógły trafić na "Nightfall in Middle Earth", ale przy założenu dobrego dobrania formy metalowej, bo przy złej byłoby to już Rhapsody).

No dobra, ale podsumowując to przyznam się, że lubię. A Night In The Opera znam bardzo dobrze i nawet czasami wracam, róznorodność tej płyty mi bardzo pasuje. The Prophets Song, '39, Death On Two Legs... mogłoby lecieć w kółko, jak nachodzi faza.