KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Czas na przekurewski strzał, który nikogo pewnie nie zainteresuje. Ale - mimo wszystko - w trosce o muzczny poziom forum zaryzykuję.
Chłopaki są z Australii i grają psychedelicznego rocka w starym dobrym stylu, ale chociaż miksują masę wpływów (na dole parę tagów, żeby się zorientować), to rezultat końcowy jest bardzo homogeniczny - brzmi to wszystko tylko i wyłącznie jak KING GIZZARD AND THE LIZARD WIZARD, co jest moim zdaniem ogromnym wyczynem, który udaje się bardzo nielicznym. Goście mieszają psychedelię - i to tę starszą, z lat sześćdziesiątych, z krautem, bluesem, surfem i popem spod znaku wczesnych THE BEATLES i THE BEACH BOYS w brudną, garażową, wysokooktanową, kolorową miksturę, której słuchanie to czysta przyjemność. Tak, poza kwasem, jest tu też dużo amfetaminy! Nagrania z koncertów sugerują, że na żywo musi być nieprawdopodobny wpierdol, krew się leje ze sceny hektolitrami. Miazga jak chuj. Serio, nie kojarzę zbyt wielu kapel które grają z taką pasją, a tu jest taki ogień, że głośniki się palą.
Zespół jest ewidentnie na fali wznoszącej, nie tylko grają z kopem takim, jakby jutra miało nie być, ale są też bardzo płodni i mają masę pomysłów, dzięki którym nie kopiują się na każdym kroku. Od 2012 roku, czyli przez cztery lata, wydali osiem albumów - a więc tempo mają też wzięte rodem z lat 60tych - i właściwie nie da się powiedzieć, żeby którykolwiek z tych albumów był po prostu słaby. Co więcej, każdy jest bardzo skondensowany (od dwudziestu kilku do czterdziestu minut) i inny od pozostałych, a to oznacza, że jest czego słuchać. To nie jest nagrywanie w kółko tej samej płyty, muzyka im się po prostu cały czas wylewa z głów. I jest zajebista. czasami grają bardziej piosenkowo, czasami bardziej psychodelicznie, raz szybciej, agresywniej, z niemal punkowym brudem, innym razem spokojnie improwizują i odlatują w kosmos. Dla każdego coś miłego. Nie przynudzają i nie powtarzają się, a to już jest na scenie retro w ogóle więcej niż fenomen.
Faworyzowałbym dwa: pełne gęstych, zawiesistych, psychodelicznych jamów Quarters! i tegoroczny Nonagon Infinity, gdzie osiem numerów daje tak naprawdę jeden długi utwór pomyślany jak wstęga Mobiusa - niekończący się naspidowany kolorowy trans, mogący lecieć godzinami.
Kapela zdaje się być bardzo popularna na świecie, o czym świadczą ilości odsłuchów na jewtube, ale w Polsce chyba mało kto to jeszcze zna, a to IMO błąd, bo goście są fenomenalni. Gorąco kurwa polecam, chociaż pewnie nikt się nie zainteresuje, bo tu wszyscy albo piją, albo słuchają trzecioligowego death i black metalu, słuchają tylko tego co już znają, albo nie słuchają niczego czego trocki na swoim fanpage'u nie uzna za prawilne. Może jednak się mylę, kto wie. Słuchac, poznawać, popularyzować!
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
Tu pełny koncert w sensownej jakości:
[youtube][/youtube]
Tagi:
THE BEATLES, JIMI HENDRIX, JEFERSON AIRPLANE, GRATEFUL DEAD, QUICKSILVER MESSENGER SERVICE, LED ZEPPELIN, IRON BUTTERFLY, BLUE CHEER, MC5, CAN, AMON DUUL II
Chłopaki są z Australii i grają psychedelicznego rocka w starym dobrym stylu, ale chociaż miksują masę wpływów (na dole parę tagów, żeby się zorientować), to rezultat końcowy jest bardzo homogeniczny - brzmi to wszystko tylko i wyłącznie jak KING GIZZARD AND THE LIZARD WIZARD, co jest moim zdaniem ogromnym wyczynem, który udaje się bardzo nielicznym. Goście mieszają psychedelię - i to tę starszą, z lat sześćdziesiątych, z krautem, bluesem, surfem i popem spod znaku wczesnych THE BEATLES i THE BEACH BOYS w brudną, garażową, wysokooktanową, kolorową miksturę, której słuchanie to czysta przyjemność. Tak, poza kwasem, jest tu też dużo amfetaminy! Nagrania z koncertów sugerują, że na żywo musi być nieprawdopodobny wpierdol, krew się leje ze sceny hektolitrami. Miazga jak chuj. Serio, nie kojarzę zbyt wielu kapel które grają z taką pasją, a tu jest taki ogień, że głośniki się palą.
Zespół jest ewidentnie na fali wznoszącej, nie tylko grają z kopem takim, jakby jutra miało nie być, ale są też bardzo płodni i mają masę pomysłów, dzięki którym nie kopiują się na każdym kroku. Od 2012 roku, czyli przez cztery lata, wydali osiem albumów - a więc tempo mają też wzięte rodem z lat 60tych - i właściwie nie da się powiedzieć, żeby którykolwiek z tych albumów był po prostu słaby. Co więcej, każdy jest bardzo skondensowany (od dwudziestu kilku do czterdziestu minut) i inny od pozostałych, a to oznacza, że jest czego słuchać. To nie jest nagrywanie w kółko tej samej płyty, muzyka im się po prostu cały czas wylewa z głów. I jest zajebista. czasami grają bardziej piosenkowo, czasami bardziej psychodelicznie, raz szybciej, agresywniej, z niemal punkowym brudem, innym razem spokojnie improwizują i odlatują w kosmos. Dla każdego coś miłego. Nie przynudzają i nie powtarzają się, a to już jest na scenie retro w ogóle więcej niż fenomen.
Faworyzowałbym dwa: pełne gęstych, zawiesistych, psychodelicznych jamów Quarters! i tegoroczny Nonagon Infinity, gdzie osiem numerów daje tak naprawdę jeden długi utwór pomyślany jak wstęga Mobiusa - niekończący się naspidowany kolorowy trans, mogący lecieć godzinami.
Kapela zdaje się być bardzo popularna na świecie, o czym świadczą ilości odsłuchów na jewtube, ale w Polsce chyba mało kto to jeszcze zna, a to IMO błąd, bo goście są fenomenalni. Gorąco kurwa polecam, chociaż pewnie nikt się nie zainteresuje, bo tu wszyscy albo piją, albo słuchają trzecioligowego death i black metalu, słuchają tylko tego co już znają, albo nie słuchają niczego czego trocki na swoim fanpage'u nie uzna za prawilne. Może jednak się mylę, kto wie. Słuchac, poznawać, popularyzować!
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
Tu pełny koncert w sensownej jakości:
[youtube][/youtube]
Tagi:
THE BEATLES, JIMI HENDRIX, JEFERSON AIRPLANE, GRATEFUL DEAD, QUICKSILVER MESSENGER SERVICE, LED ZEPPELIN, IRON BUTTERFLY, BLUE CHEER, MC5, CAN, AMON DUUL II
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
- HSVV
- w mackach Zła
- Posty: 987
- Rejestracja: 27-12-2014, 04:52
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
cóż, wpiszę sie, bo aż szkoda by było gdyby temat został po tak naprodukowanym poście od serca olany. powiem tak - gdybym o nich zahaczył gdzieś tak 7-8 lat wstecz (siłą rzeczy niemożliwe niestety), to byłbym kurwa wniebowzięty. tak z tego co słyszę to wcale nie odstaje to poziomem od np. Embrionic (jeśli idzie o bardziej współczesne płyty hołdujące starej psychodelii), nad którym swego czasu wszyscy się tak pałowali, że album zatonął i udusił się w morzu białej mazi.
no, ale.. na bluesa, jak i na zespoły z wymienionych w tagach od dawna ochoty nie miałem, strasznie się rozminąłem z taką muzyką, ot po prostu nie jest to już moja estetyczna bajka. natomiast co mogę powiedzieć, to po tym co odsłuchałem z czystej ciekawości, to to, że są faktycznie jak żywcem wyjęci z tamtych lat, ale przy tym pomysłowi i brzmią zwyczajnie świeżo. taki retro i modern zarazem. nie wiem jak to ująć, ale podejrzewam, że łapiesz ocb. na pewno do nich wrócę jak mnie kiedyś by miało znowu wziąć na taką muzykę, póki co zapisuję w notesie 'do ogarnięcia w przyszłości'.
no, ale.. na bluesa, jak i na zespoły z wymienionych w tagach od dawna ochoty nie miałem, strasznie się rozminąłem z taką muzyką, ot po prostu nie jest to już moja estetyczna bajka. natomiast co mogę powiedzieć, to po tym co odsłuchałem z czystej ciekawości, to to, że są faktycznie jak żywcem wyjęci z tamtych lat, ale przy tym pomysłowi i brzmią zwyczajnie świeżo. taki retro i modern zarazem. nie wiem jak to ująć, ale podejrzewam, że łapiesz ocb. na pewno do nich wrócę jak mnie kiedyś by miało znowu wziąć na taką muzykę, póki co zapisuję w notesie 'do ogarnięcia w przyszłości'.
Maschinengewehr
Aus jeder Galaxie
Heilen wir
Allgemeine Agonie
Aus jeder Galaxie
Heilen wir
Allgemeine Agonie
-
- zahartowany metalizator
- Posty: 6122
- Rejestracja: 09-09-2010, 00:01
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
jak Witchcraft :)HSVV pisze:(...)natomiast co mogę powiedzieć, to po tym co odsłuchałem z czystej ciekawości, to to, że są faktycznie jak żywcem wyjęci z tamtych lat, ale przy tym pomysłowi i brzmią zwyczajnie świeżo. taki retro i modern zarazem. nie wiem jak to ująć, ale podejrzewam, że łapiesz ocb.
słuchałem z raz czy dwa, na początku roku, ale zrobiło bardzo pozytywne wrażenie. na tyle, by do tego znowu wrócić. dzięki za przypomnienie.
w ramach uzupełnienia tematu, tekst Longinusa:
a już w lutym nowa płyta pt. Flying Microtonal Banana.longinus696 pisze:http://musicamok.pl/king-gizzard-and-th ... j-pulapce/
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Dobre kapele nikogo nie obchodzą, ale i tak napiszę trzy zdania.
King Gizzard wypuścili w tym roku cztery albumy, które sobie ostatnio intensywnie badam i okazuje się, że pomimo turbopłodności nie tylko trzymają poziom, ale i wskakują z roku na rok na coraz wyższe półki. Wszystkie cztery tegoroczne płyty są co najmniej dobre.
Najsłabszy jest Latający Mikrotonalny Banan, bo to taka powtórka z Nonagon Infinity, ale bez tamtego konceptu który nadawał płycie sens, i w ogóle jakiś taki jest rozwodniony. Ale już Murder Of The Universe to mocny strzał w ryj: psych/spacerockowy koncept album z solidną porcją recytowanej narracji (Hawkwind się kłania), gęsty, zawiesisty i bardzo intenwyny, bdb rzecz. Sketches Of Brunswick to z kolei wycieczka z kosmosu do brudnego baru i hołd dla Sketches of Spain Milesa Davisa - brudny, kosmiczny jazz rock, niby stonowany, ale i tak pulsujący tą skurwysyńską energią, która rozsadza wszystkie produkcje Australijczyków.
No i na deser Polygondwanaland, to znowu mocno naspeedowane psych/space granie, ale z nieco większą dozą przebojowości i akustycznych brzmień, więcej tu powietrza. Z tych czterech moja ulubiona, może i najlepsza.
Chciałbym, żeby ich przywiało do Polski kiedyś, ci goście to jest fenomen, serio. Banda wyjątkowo płodnych i kreatywnych dzieciaków, które tak bardzo kumają o co chodzi w porządnym, psychodelicznym graniu, że się łzy w oczach kręcą. Nie naśladowanie klasyków toczka w toczkę, nie jakieś nudne, wielogodzinne jamowanie, tylko no
[youtube][/youtube]
Właściwie jedyne, czego bym sobie życzył, to żeby odrobinę przyhamowali i zamiast wydawać w rok cztery albumy na 6 - 8/10 każdy to wydali jeden, ale za to 10/10. Łupie mnie jednak w kościach, że się uda.
King Gizzard wypuścili w tym roku cztery albumy, które sobie ostatnio intensywnie badam i okazuje się, że pomimo turbopłodności nie tylko trzymają poziom, ale i wskakują z roku na rok na coraz wyższe półki. Wszystkie cztery tegoroczne płyty są co najmniej dobre.
Najsłabszy jest Latający Mikrotonalny Banan, bo to taka powtórka z Nonagon Infinity, ale bez tamtego konceptu który nadawał płycie sens, i w ogóle jakiś taki jest rozwodniony. Ale już Murder Of The Universe to mocny strzał w ryj: psych/spacerockowy koncept album z solidną porcją recytowanej narracji (Hawkwind się kłania), gęsty, zawiesisty i bardzo intenwyny, bdb rzecz. Sketches Of Brunswick to z kolei wycieczka z kosmosu do brudnego baru i hołd dla Sketches of Spain Milesa Davisa - brudny, kosmiczny jazz rock, niby stonowany, ale i tak pulsujący tą skurwysyńską energią, która rozsadza wszystkie produkcje Australijczyków.
No i na deser Polygondwanaland, to znowu mocno naspeedowane psych/space granie, ale z nieco większą dozą przebojowości i akustycznych brzmień, więcej tu powietrza. Z tych czterech moja ulubiona, może i najlepsza.
Chciałbym, żeby ich przywiało do Polski kiedyś, ci goście to jest fenomen, serio. Banda wyjątkowo płodnych i kreatywnych dzieciaków, które tak bardzo kumają o co chodzi w porządnym, psychodelicznym graniu, że się łzy w oczach kręcą. Nie naśladowanie klasyków toczka w toczkę, nie jakieś nudne, wielogodzinne jamowanie, tylko no
[youtube][/youtube]
Właściwie jedyne, czego bym sobie życzył, to żeby odrobinę przyhamowali i zamiast wydawać w rok cztery albumy na 6 - 8/10 każdy to wydali jeden, ale za to 10/10. Łupie mnie jednak w kościach, że się uda.
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
- DST
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1949
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Zabawna sprawa - słucham sobie "Flying Microtonal Banana", odświeżam Masterfula a tu taka niespodzianka.
-
- zahartowany metalizator
- Posty: 6122
- Rejestracja: 09-09-2010, 00:01
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
po prostu się o tym nie pisze, bo sam widzisz, z jakim odzewem się to spotyka.
wszystkie tegoroczny Kingi są bardzo dobre.
wszystkie tegoroczny Kingi są bardzo dobre.
- morbid
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2416
- Rejestracja: 21-08-2009, 00:07
- Lokalizacja: R-G-Z
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
A co sądzita o Paper Maché Dream Balloon ????
brzmienie Canterbury (CARAVAN) + folk rodem z THE PENTANGLE,polany obficie harmonią THE BEATLES i do tego odrobina "kwasowego" szaleństwa...
brzmienie Canterbury (CARAVAN) + folk rodem z THE PENTANGLE,polany obficie harmonią THE BEATLES i do tego odrobina "kwasowego" szaleństwa...
-
- zahartowany metalizator
- Posty: 6122
- Rejestracja: 09-09-2010, 00:01
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
nie wiem, jak koledzy, ale ja znam ich od Im in Your Mind Fuzz z pominięciem rzeczonej płyty ;) solidny zespół, równie kompetentny w swojej dziedzinie, co Causa Sui w stoner/jam rocku czy Thee Oh Sees w noise rocku, ale wśród wymienionych lśnij włąsną tożsamością najmocniej.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2218
- Rejestracja: 11-04-2006, 09:36
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Umarło AC/DC, niech żyje AC/DC:
" onclick="window.open(this.href);return false;
Oczywiście podziwiam to co zrobili w tym roku i z dużą przyjemnością słucham Murder of the Universe (jakie szlagiery!) czy Flying Microtonal Banana, ale faktycznie najbardziej robi mi ta płyta stylizowana na canterbury Sketches of Brunswick East.
Teraz zrobiło się o nich głośno, ale już jak wydawali I'm in Your Mind Fuzz - to powinno. Bardzo rozrywkowa ekipa!
" onclick="window.open(this.href);return false;
Oczywiście podziwiam to co zrobili w tym roku i z dużą przyjemnością słucham Murder of the Universe (jakie szlagiery!) czy Flying Microtonal Banana, ale faktycznie najbardziej robi mi ta płyta stylizowana na canterbury Sketches of Brunswick East.
Teraz zrobiło się o nich głośno, ale już jak wydawali I'm in Your Mind Fuzz - to powinno. Bardzo rozrywkowa ekipa!
- DST
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1949
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Od dwóch dni leci "Nonagon Infinity". Fenomenalna sprawa, nie mogę przestać słuchać.
-
- zahartowany metalizator
- Posty: 6122
- Rejestracja: 09-09-2010, 00:01
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
+1, najsurowiej przyjęta, co w sumie wcale nie dziwi, bo ludzie nie lubią muzyki z duszą.streetcleaner pisze:Oczywiście podziwiam to co zrobili w tym roku i z dużą przyjemnością słucham Murder of the Universe (jakie szlagiery!) czy Flying Microtonal Banana, ale faktycznie najbardziej robi mi ta płyta stylizowana na canterbury Sketches of Brunswick East.
- morbid
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2416
- Rejestracja: 21-08-2009, 00:07
- Lokalizacja: R-G-Z
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
tak na szybko,bardzo ich lubię....będę dziś sam się biczował,ponieważ gdzieś przegapiłem " Sketches Of Brunswick East" , pierwsze płyty gdzies są na cd,ale nie wiem gdzie :) będzie przypominane i odpalane w połowie przyszłego tygodnia....tako rzekłem !!!
- morbid
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2416
- Rejestracja: 21-08-2009, 00:07
- Lokalizacja: R-G-Z
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Polygondwanaland ....bardzo fajny album i ciągle wysoka forma
- Lord Gorloj
- w mackach Zła
- Posty: 676
- Rejestracja: 20-12-2018, 15:54
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Te, misiaki, wyszedł nowy album i jest WYKURWISTY
Chłopaki wzięli na warsztat thrash metal, skrzyżowali go ze swoim typowo psychodelicznym brzmieniem a'la Glorious Sixties Psychedelic Era i wyszedł im taki napierdol że chuj. Sodom spotyka Voivod i coveruje Deep Purple, zajebioza :D
Chłopaki wzięli na warsztat thrash metal, skrzyżowali go ze swoim typowo psychodelicznym brzmieniem a'la Glorious Sixties Psychedelic Era i wyszedł im taki napierdol że chuj. Sodom spotyka Voivod i coveruje Deep Purple, zajebioza :D
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
and couldn't put myself
out
- Self
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2522
- Rejestracja: 03-03-2011, 23:30
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Mnie tam nie przekonuje, napisałem o tym nawet >>o tutaj<<. Bardziej mi Rybki podeszły już z tego roku.
Tak w ogóle to ich tegoroczne wydawnictwa są moim pierwszym kontaktem na poważnie z tą kapelą, wcześniej były pojedyncze kawałki. Ale ich dyskografia wprawia w istny oczopląs, ciężko się za coś konkretnego zabrać. Baton polecał Nonagon i Quarters (chuj że to było w momencie, jak mieli wydanych 8 albumów, a teraz jest ich prawie dwa razy więcej...), kumpel niedawno polecał mi Microtonal, a ja mogę tylko załamać ręce nad tymi 15 albumami wydanymi w ciągu 8 lat. Póki co nie jestem na 100% przekonany, czy mi się chce zapuszczać w tę dżunglę, bo ani Szczury, ani Rybki mnie aż tak nie przekonały, choć obu słucha się dość przyjemnie.
Tak w ogóle to ich tegoroczne wydawnictwa są moim pierwszym kontaktem na poważnie z tą kapelą, wcześniej były pojedyncze kawałki. Ale ich dyskografia wprawia w istny oczopląs, ciężko się za coś konkretnego zabrać. Baton polecał Nonagon i Quarters (chuj że to było w momencie, jak mieli wydanych 8 albumów, a teraz jest ich prawie dwa razy więcej...), kumpel niedawno polecał mi Microtonal, a ja mogę tylko załamać ręce nad tymi 15 albumami wydanymi w ciągu 8 lat. Póki co nie jestem na 100% przekonany, czy mi się chce zapuszczać w tę dżunglę, bo ani Szczury, ani Rybki mnie aż tak nie przekonały, choć obu słucha się dość przyjemnie.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10824
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Spróbowałem posłuchac tej nowej i odbiłem się od ściany, Nie dla mnie to to.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15994
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Napierdalaja masowke, zamiast przemyslec pomysly i wybrac najlepsze co pare lat, to tluka albumy na zasadzie "strumien swiadomosci zgrywamy na plyte" i wychodza takie albumy, ze wybiera sie 2-3 kawalki sensowne a reszta w kibel.
woodpecker from space
- WaszJudasz
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3230
- Rejestracja: 16-11-2010, 13:18
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
Czyli jak w latach 60. :)
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9022
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
o chuj. teraz to muszę sprawdzić, nie ma opcjiLord Gorloj pisze:. Sodom spotyka Voivod i coveruje Deep Purple, zajebioza :D
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10356
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: KING GIZZARD & THE LIZARD WIZARD
I co, Heretyku, posłuchałeś? Przyznam się, że całkiem dobrze mnie ten album bawi. Nie spodziewałem się po nich penetracji takich muzycznych rejonów.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz