KING CRIMSON
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 395
- Rejestracja: 15-10-2012, 21:44
Re: KING CRIMSON
Ruszyła trasa.
Jest już set z pierwszego koncertu. Bez spojlerów, do znalezienia na setlist.fm.
Mnie pociekła ślina.
Jest już set z pierwszego koncertu. Bez spojlerów, do znalezienia na setlist.fm.
Mnie pociekła ślina.
I didn't hear voices. It was a conscious decision on my part.
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 218
- Rejestracja: 23-09-2010, 01:12
Re: KING CRIMSON
http://www.setlist.fm/setlist/king-crim ... c6b2b.html" onclick="window.open(this.href);return false;
tak, to będzie pogrom- wczoraj bilety pkp do Wrocławia już zakupiłem- dwa wieczory z KC, a później Asymmetry- mordka mi się śmieje :)
tak, to będzie pogrom- wczoraj bilety pkp do Wrocławia już zakupiłem- dwa wieczory z KC, a później Asymmetry- mordka mi się śmieje :)
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 218
- Rejestracja: 23-09-2010, 01:12
Re: KING CRIMSON
[youtube][/youtube]
Gavin Harrison i Jakko Jakszyk nie śpią:)
Gavin Harrison i Jakko Jakszyk nie śpią:)
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 395
- Rejestracja: 15-10-2012, 21:44
Re: KING CRIMSON
Mam podobny plan. :)gorguts pisze:tak, to będzie pogrom- wczoraj bilety pkp do Wrocławia już zakupiłem- dwa wieczory z KC, a później Asymmetry- mordka mi się śmieje :)
I didn't hear voices. It was a conscious decision on my part.
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 218
- Rejestracja: 23-09-2010, 01:12
Re: KING CRIMSON
Wuja Dobry Plan :)Wuja pisze:Mam podobny plan. :)gorguts pisze:tak, to będzie pogrom- wczoraj bilety pkp do Wrocławia już zakupiłem- dwa wieczory z KC, a później Asymmetry- mordka mi się śmieje :)
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9022
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: KING CRIMSON
ożeszkurwajapierdolegorguts pisze:http://www.setlist.fm/setlist/king-crim ... c6b2b.html
- Melepeta
- w mackach Zła
- Posty: 709
- Rejestracja: 07-02-2007, 12:51
- Lukass
- zahartowany metalizator
- Posty: 4045
- Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: KING CRIMSON
Zazdrość Panowie. Ja niestety nie mogę uczestniczyć.
To those who did not dare to sing out of tune
Or sing a different song
To march to the beat of a different drum and speak
The truths others fear
Or sing a different song
To march to the beat of a different drum and speak
The truths others fear
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1180
- Rejestracja: 01-04-2011, 11:14
Re: KING CRIMSON
A Cześć,
jak metal metalowi nie sprzeda to kto?:)
Mam na sprzedasz 1 bilet na KING CRIMSON we Wrocławiu 20.09.16
Parter, rząd 10, miejsce 14
cena nominalna plus wysyłka.
508234859 jak coś to dzwonić.
jak metal metalowi nie sprzeda to kto?:)
Mam na sprzedasz 1 bilet na KING CRIMSON we Wrocławiu 20.09.16
Parter, rząd 10, miejsce 14
cena nominalna plus wysyłka.
508234859 jak coś to dzwonić.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9022
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: KING CRIMSON
panowie, bądźcie uprzejmi i dajcie później znać ile trwały koncerty
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: KING CRIMSON
No problem..
A tak patrząc po setlistach, to obstawiam że ze trzy godziny trzeba liczyć - dwa duże sety rozpisane tak na oko na ponad godzinę każdy, do tego przerwa - pewnie z 15, 20 minut - i dalej jeszcze bis.
Nie mogę się doczekać!
A tak patrząc po setlistach, to obstawiam że ze trzy godziny trzeba liczyć - dwa duże sety rozpisane tak na oko na ponad godzinę każdy, do tego przerwa - pewnie z 15, 20 minut - i dalej jeszcze bis.
Nie mogę się doczekać!
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9022
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: KING CRIMSON
no. a mam ten problem, że w poniedziałek na 6:00 do roboty. nie wiem, czy nie lepiej wziąć wolne
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: KING CRIMSON
Właśnie wróciłem z Zabrza.
Był przekurewski wpierdol. Może dziwnie to brzmi w kontekście King Crimson, ale tak było. Stare dziady a grają z takim ogniem jaki potrafią wykrzesać z siebie... tylko stare dziady. Żadna młoda kapela nie nadrobi braku kilkudziesięciu lat doświadczenia i w tym przypadku było to aż nadto widoczne. Niesamowita lekkość i energia, wszystko bez najmniejszego zarzutu, czysta przyjemność tego słuchać.
O zaletach trudno pisać, bo ich było za dużo, więc sobie ponarzekam. Było potwornie głośno - wiem, to koncert, na koncercie musi być głośno, ale to nie Swans do kurwy nędzy. Jeszcze mi w uszach piszczy. Nie byłby to problem właściwie, gdyby muzyka nie była tak gęsta. A to wina trzech perkusji. Trzy perkusje, w dodatku solidnie nagłośnione, obsadzone przez trzech dość dynamicznych bębniarzy - to robi potworny łomot nawet bez wzmacniaczy, a z doładowaniem musi się skończyć dźwiękowym kefirem, zwłaszcza że do tego dochodzą przecież jeszcze dwie gitary, bas i saksofon. W efekcie dobre, selektywne nagłośnienie to pewnie spory problem - wprawdzie dało się wyodrębnić wszystkie ścieżki, więc nie było źle, ale przy tym poziomie głośności i tak wszystko się zlewało momentami w gówno. Tym bardziej, że przez podkręcenie dźwięku całość traciła na dynamice i była dość płaska.
Myślałem, że tylko ja mam z tym problem, ale ludzie wokół też na to narzekali, w tym moje lepsza połowa, która zwyczajnie ogłuchła i w trakcie przerwy nie bardzo szło się nam dogadać :D Podejrzewam jednak, że to może być wina obiektu, z relacji osoby z dolnej części, bliżej środka, wynikało że mimo hałasu było dość ok, a zakładam że akurat ten człowiek nie jest wyjęty z kapelusza. A może mamy różne standardy, ja jestem przewrażliwiony jeśli chodzi o dźwięk live.
Dobra, ponarzekałem jak przystało na Polaka, to teraz krótki spust nad cała resztą: było zajebiście.
Highlighty: Letters, Easy Money (jakszyk niszczy w tym numerze totalnie, wokal to morderstwo), Starless, 21st Century Schizoid Man (znakomite solo Gavina Harrisona, obsrałem majty)
Był przekurewski wpierdol. Może dziwnie to brzmi w kontekście King Crimson, ale tak było. Stare dziady a grają z takim ogniem jaki potrafią wykrzesać z siebie... tylko stare dziady. Żadna młoda kapela nie nadrobi braku kilkudziesięciu lat doświadczenia i w tym przypadku było to aż nadto widoczne. Niesamowita lekkość i energia, wszystko bez najmniejszego zarzutu, czysta przyjemność tego słuchać.
O zaletach trudno pisać, bo ich było za dużo, więc sobie ponarzekam. Było potwornie głośno - wiem, to koncert, na koncercie musi być głośno, ale to nie Swans do kurwy nędzy. Jeszcze mi w uszach piszczy. Nie byłby to problem właściwie, gdyby muzyka nie była tak gęsta. A to wina trzech perkusji. Trzy perkusje, w dodatku solidnie nagłośnione, obsadzone przez trzech dość dynamicznych bębniarzy - to robi potworny łomot nawet bez wzmacniaczy, a z doładowaniem musi się skończyć dźwiękowym kefirem, zwłaszcza że do tego dochodzą przecież jeszcze dwie gitary, bas i saksofon. W efekcie dobre, selektywne nagłośnienie to pewnie spory problem - wprawdzie dało się wyodrębnić wszystkie ścieżki, więc nie było źle, ale przy tym poziomie głośności i tak wszystko się zlewało momentami w gówno. Tym bardziej, że przez podkręcenie dźwięku całość traciła na dynamice i była dość płaska.
Myślałem, że tylko ja mam z tym problem, ale ludzie wokół też na to narzekali, w tym moje lepsza połowa, która zwyczajnie ogłuchła i w trakcie przerwy nie bardzo szło się nam dogadać :D Podejrzewam jednak, że to może być wina obiektu, z relacji osoby z dolnej części, bliżej środka, wynikało że mimo hałasu było dość ok, a zakładam że akurat ten człowiek nie jest wyjęty z kapelusza. A może mamy różne standardy, ja jestem przewrażliwiony jeśli chodzi o dźwięk live.
Dobra, ponarzekałem jak przystało na Polaka, to teraz krótki spust nad cała resztą: było zajebiście.
Highlighty: Letters, Easy Money (jakszyk niszczy w tym numerze totalnie, wokal to morderstwo), Starless, 21st Century Schizoid Man (znakomite solo Gavina Harrisona, obsrałem majty)
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 218
- Rejestracja: 23-09-2010, 01:12
Re: KING CRIMSON
Ja swoje obsram we wtorek i środę :) Ale dzięki za info o głośności- zabiorę zatyczki. Zazwyczaj w takich salach jak ta w Zabrzu, w Kongresowej czy Ice Kongresowa w Krakowie dźwięk nie jest za głośny...zobaczymy jak się spisze sala we Wrocławiu.kenediusze pisze:Właśnie wróciłem z Zabrza.
Był przekurewski wpierdol. Może dziwnie to brzmi w kontekście King Crimson, ale tak było. Stare dziady a grają z takim ogniem jaki potrafią wykrzesać z siebie... tylko stare dziady. Żadna młoda kapela nie nadrobi braku kilkudziesięciu lat doświadczenia i w tym przypadku było to aż nadto widoczne. Niesamowita lekkość i energia, wszystko bez najmniejszego zarzutu, czysta przyjemność tego słuchać.
O zaletach trudno pisać, bo ich było za dużo, więc sobie ponarzekam. Było potwornie głośno - wiem, to koncert, na koncercie musi być głośno, ale to nie Swans do kurwy nędzy. Jeszcze mi w uszach piszczy. Nie byłby to problem właściwie, gdyby muzyka nie była tak gęsta. A to wina trzech perkusji. Trzy perkusje, w dodatku solidnie nagłośnione, obsadzone przez trzech dość dynamicznych bębniarzy - to robi potworny łomot nawet bez wzmacniaczy, a z doładowaniem musi się skończyć dźwiękowym kefirem, zwłaszcza że do tego dochodzą przecież jeszcze dwie gitary, bas i saksofon. W efekcie dobre, selektywne nagłośnienie to pewnie spory problem - wprawdzie dało się wyodrębnić wszystkie ścieżki, więc nie było źle, ale przy tym poziomie głośności i tak wszystko się zlewało momentami w gówno. Tym bardziej, że przez podkręcenie dźwięku całość traciła na dynamice i była dość płaska.
Myślałem, że tylko ja mam z tym problem, ale ludzie wokół też na to narzekali, w tym moje lepsza połowa, która zwyczajnie ogłuchła i w trakcie przerwy nie bardzo szło się nam dogadać :D Podejrzewam jednak, że to może być wina obiektu, z relacji osoby z dolnej części, bliżej środka, wynikało że mimo hałasu było dość ok, a zakładam że akurat ten człowiek nie jest wyjęty z kapelusza. A może mamy różne standardy, ja jestem przewrażliwiony jeśli chodzi o dźwięk live.
Dobra, ponarzekałem jak przystało na Polaka, to teraz krótki spust nad cała resztą: było zajebiście.
Highlighty: Letters, Easy Money (jakszyk niszczy w tym numerze totalnie, wokal to morderstwo), Starless, 21st Century Schizoid Man (znakomite solo Gavina Harrisona, obsrałem majty)
- Melepeta
- w mackach Zła
- Posty: 709
- Rejestracja: 07-02-2007, 12:51
Re: KING CRIMSON
Karamzynowy wpierdol. Znam ich muzę od lat, cenię, lubię, szanuje. Na wieść o trasie oraz koncercie nie gdybałem nawet minuty lecz od razu kupiłem dwa bilety do Zabrza. Lata dojrzewała we mnie świadomość iż albo się ma fazę na Frippa albo się zywczajowo nie ogarnia tematu. Jak każdy miewali i swoje słabsze momenty w karierze a 7 dych na karku Roberta to tylko liczba. Sobota zmieniła moje postrzeganie muzyki jako takiej. PIĘKNO, CHAOS, HARMONIA, CIĘŻAR x 3, MELODIA.
Pierwsze takty perkusyjnego tornada i klapnęły mi zwoje mózgowe a krew zapieniła się w żyłach. O MÓJ WORZE! syknąłem.
Piłem dnia poprzedniego, spałem niewiele, odbiór przez to miałem ciut utrudniony ale dałem radę. Zespół w tym składzie i z tą setlistą morduje okrutnie i w sposób wielce wyrafinowany. Jest ciepły szalik na szyji, jadowity cyjanek w pysznej potrawie, są okrutne baty na plecy i topienie w turkusowym jeziorze. Dobór środków , paleta barw, zmiany nastrojów, cudowna sprawa. Obawiałem się nieco o następce Adriana , jednak chylę czoła gdyż Jakszyk sprawdził się w swej roli znakomicie. Ciężko mi pisać o czymś co zredefiniowało mój bogaty życiorys koncertowy. Niesamowita sprawa.
Mastoletto , Jeremy Stacey i Gavin rozpędzili tą diabelską ciuchcię muzyczną i sami ją wyhamowali grając na koniec 21 SCHIZOFRENIKA. Szczęka pogruchotana, serce przepełnione sprzecznymi emocjami, ale dusza jakaś taka ........ukojona.
Publika nie pozostawała dłużna a więc owacje na stojąco były oraz długie brawa.
Powiem tak.... R O Z J E B I O N. Nie wiem czy można lepiej, chyba że ktoś jest nadludziem.
Fripp jesteś jaszczurem. Diabelskim. Słychać to było.
Setlista w sieci, zdjęcia muzyków też, fraki grajków również.
Pierwsze takty perkusyjnego tornada i klapnęły mi zwoje mózgowe a krew zapieniła się w żyłach. O MÓJ WORZE! syknąłem.
Piłem dnia poprzedniego, spałem niewiele, odbiór przez to miałem ciut utrudniony ale dałem radę. Zespół w tym składzie i z tą setlistą morduje okrutnie i w sposób wielce wyrafinowany. Jest ciepły szalik na szyji, jadowity cyjanek w pysznej potrawie, są okrutne baty na plecy i topienie w turkusowym jeziorze. Dobór środków , paleta barw, zmiany nastrojów, cudowna sprawa. Obawiałem się nieco o następce Adriana , jednak chylę czoła gdyż Jakszyk sprawdził się w swej roli znakomicie. Ciężko mi pisać o czymś co zredefiniowało mój bogaty życiorys koncertowy. Niesamowita sprawa.
Mastoletto , Jeremy Stacey i Gavin rozpędzili tą diabelską ciuchcię muzyczną i sami ją wyhamowali grając na koniec 21 SCHIZOFRENIKA. Szczęka pogruchotana, serce przepełnione sprzecznymi emocjami, ale dusza jakaś taka ........ukojona.
Publika nie pozostawała dłużna a więc owacje na stojąco były oraz długie brawa.
Powiem tak.... R O Z J E B I O N. Nie wiem czy można lepiej, chyba że ktoś jest nadludziem.
Fripp jesteś jaszczurem. Diabelskim. Słychać to było.
Setlista w sieci, zdjęcia muzyków też, fraki grajków również.
Six o clock.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: KING CRIMSON
Jakszyk rozdaje, miałem sporo wątpliwości jak się pojawił w składzie, ale wszystko się rozwiało. Średnio leżą mi jego autorskie partie (chociaż Meltdown to fajny, przebojowy numer), ale w cudzym repertuarze morduje bez litości, przy Easy Money się zesrałem z wrażenia.
Tak w ogóle to jeszcze ważna uwaga: mocno naprzód wysunięto Collinsa i muzyka była dość solidnie zakrapiana saksofonem/fletami, co mi wielce odpowiada, bo to rzadko w rocku wykorzystywany instrument, a z dużym potencjałem. No i Collins był bodaj jedynym muzykiem, który wszedł w jakąkolwiek interakcję z publiką, jeśli można tak nazwać krótką improwizację w bodajże Pictures Of A City (albo w pierwszej części Larks, nie pamiętam), gdzie w partię fletu wplótł melodię z polskiego hymnu.
Tak w ogóle to jeszcze ważna uwaga: mocno naprzód wysunięto Collinsa i muzyka była dość solidnie zakrapiana saksofonem/fletami, co mi wielce odpowiada, bo to rzadko w rocku wykorzystywany instrument, a z dużym potencjałem. No i Collins był bodaj jedynym muzykiem, który wszedł w jakąkolwiek interakcję z publiką, jeśli można tak nazwać krótką improwizację w bodajże Pictures Of A City (albo w pierwszej części Larks, nie pamiętam), gdzie w partię fletu wplótł melodię z polskiego hymnu.
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
- Melepeta
- w mackach Zła
- Posty: 709
- Rejestracja: 07-02-2007, 12:51
Re: KING CRIMSON
Collins momentami zabrzmiał jak Zorn, który spotkał na suto zakrapianej imprezie samego Coltrane`a. Goście są niesamowici. A jak się podobało zgranie między kolektywem perkusyjnym? Mnie po kilku taktach ogarnęło przerażenie jak można to zagrać (timing, wyczucie). Nie było dla mnie zaskoczeniem specjalnym stwierdzenie jakiegoś typa w koszulce Neurosis iż band z t-shirta mogłby co najwyżej case`y nosić Frippowi ;)
Six o clock.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9022
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: KING CRIMSON
ja się chwilowo po prostu nie potrafię ogarnąć i pozbierać myśli. zresztą, koledzy już tak ładnie wszystko opisali, że trudno coś dodać... jeśli chodzi o poziom głośności, to byłem na parterze, lekko z lewej patrząc ze sceny, 6 rząd i wrażenie mam takie, że owszem, było potężne pierdolnięcie, ale w granicach normy. choć fakt, że w momentach kiedy wszyscy perkusiści grzali na całego, trochę się selektywność gubiła... ale nic to. idę się napić i trochę ochłonąć bo zaraz mnie chyba emocje rozwalą
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1568
- Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: KING CRIMSON
Wczuta w dźwięk totalna, grali tak lekko i płynnie, że wydawało się to wszystko wręcz banalne. Aż by się samemu chciało, tylko... no właśnie.Melepeta pisze: A jak się podobało zgranie między kolektywem perkusyjnym? Mnie po kilku taktach ogarnęło przerażenie jak można to zagrać (timing, wyczucie)
Baton na tropach Yeti
You are just a
PART OF ME
You are just a
PART OF ME
- Lukass
- zahartowany metalizator
- Posty: 4045
- Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: KING CRIMSON
Kurwa już przestańcie. Jaka zazdrość :D
To those who did not dare to sing out of tune
Or sing a different song
To march to the beat of a different drum and speak
The truths others fear
Or sing a different song
To march to the beat of a different drum and speak
The truths others fear