MMA

Tematy niekoniecznie związane z metalem i muzyką...

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

ODPOWIEDZ
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 11:03

Dlaczego jogging to nie sport? Dlaczego miałbyś podciągać pod niego sprint? Jesteś pewien, że wiesz, czym jest jogging?
A martwy ciąg to część sportu, jakim jest kulturystyka. Chyba, że kulturystykę też wyłączasz z pojęcia sportu.
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15994
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: MMA

06-11-2017, 11:10

Karkasonne pisze:Dlaczego jogging to nie sport? Dlaczego miałbyś podciągać pod niego sprint? Jesteś pewien, że wiesz, czym jest jogging?
A martwy ciąg to część sportu, jakim jest kulturystyka. Chyba, że kulturystykę też wyłączasz z pojęcia sportu.
Martwy ciag to jest zwyczajne cwiczenie i nic wiecej. Niekoniecznie kulturystyczne, a nawet wrecz unikane przez kulturystow, bo poszerza w talii.
woodpecker from space
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 11:12

Pierwsze słyszę. Każdy znany mi siłownik robił martwy ciąg i nikt tego nie unikał, mimo świadomości zagrożeń, i powtarzał że to podstawa (przy czym ja tak nie twierdzę, więc proszę mi z tym jakby co nie dyskutować).
Pelson
rasowy masterfulowicz
Posty: 2291
Rejestracja: 08-09-2007, 00:55
Lokalizacja: Jeteborie

Re: MMA

06-11-2017, 11:25

Karkasonne pisze:Dlaczego jogging to nie sport? Dlaczego miałbyś podciągać pod niego sprint? Jesteś pewien, że wiesz, czym jest jogging?
A martwy ciąg to część sportu, jakim jest kulturystyka. Chyba, że kulturystykę też wyłączasz z pojęcia sportu.
Skrótowo:
Jogging to rekreacja, martwy ciąg to nazwa ćwiczenia lub rekreacyjne ćwiczenie, a nie sport.

Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.
Do pewnego poziomu wyniku w sport można się bawić, od pewnego poziomu wyśrubowania sport to "serious business", który mało ma wspolnego ze zdrowiem, a więcej z wyścigiem brojlerów i pacynek na sznurku koncernów medycznych.

Czym jest kulturystyka wyjaśniał juz tu kiedys triceps, i IMO miał w swojej ocenie sporo racji. I nie, kulturystyka to nie sport, przynajmniej wg mnie. Brak mu kwantyfikowalnej skali pomiarowej, że tak to ujmę. Bo co to za kryterium ładnej sylwetki i proporcjonalnego bicka?

E: O, triceps mnie wyprzedził w swojej wypowiedzi.
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 11:31

Pelson pisze: Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.

Czym jest kulturystyka wyjaśniał juz tu kiedys triceps, i IMO miał w swojej ocenie sporo racji. I nie, kulturystyka to nie sport, przynajmniej wg mnie. Brak mu kwantyfikowalnej skali pomiarowej, że tak to ujmę. Bo co to za kryterium ładnej sylwetki i proporcjonalnego bicka?

E: O, triceps mnie wyprzedził w swojej wypowiedzi.
Aha, czyli jeśli osiągasz świetne wyniki, biegasz maraton w 3 godziny, rzucasz kulą na 100 metrów i skaczesz 5 m w górę, ale z nikim nie rywalizujesz, to to nie jest sport, bo nie robisz tego z innymi ludźmi? Dobrze rozumiem? Bo może się okazać, że Bruce Lee ćwiczący 10 godzin dziennie nie był sportowcem.
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15994
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: MMA

06-11-2017, 11:36

A mnisi Shaolin cwiczacy cale zycie sa sportowcami? Z jakiej choinki sie urwales, jezeli cwiczysz sam dla siebie i z nikim sie nie scigasz to uprawiasz po prostu ogolnie pojeta aktywnosc sportowa. Jest tak jak napisal Pelson.
woodpecker from space
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 11:50

EDIT: Jaką dyscyplinę sportową uprawiają mnisi Shaolin?

Rozumiem. Więc Bruce Lee nie był wcale sportowcem. Przekonujące.
Czyli jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to po uczestnictwie w jednych zawodach jest sportowcem, ale ktoś ćwiczący całe życie może nim nie być?
A co jeśli się ścigasz, ale nie w ramach zawodów, bo niektóre sporty nie mają swoich konkursów?
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15994
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: MMA

06-11-2017, 12:15

To ma byc trolling? No ale niech bedzie,
Karkasonne pisze:EDIT: Jaką dyscyplinę sportową uprawiają mnisi Shaolin?

Rozumiem. Więc Bruce Lee nie był wcale sportowcem. Przekonujące.
Twoim pytaniem: jaka dyscypline sportowa uprawial Bruce Lee?
Karkasonne pisze: Czyli jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to po uczestnictwie w jednych zawodach jest sportowcem, ale ktoś ćwiczący całe życie może nim nie być?
Dokladnie tak. Znam mnostwo osob, ktore cwicza cale zycie i nie sa sportowcami. Z kolei jezeli bierzesz cyklicznie udzial w zawodach sportowych nawet nie cwiczac to jestes sportowcem.
Karkasonne pisze: A co jeśli się ścigasz, ale nie w ramach zawodów, bo niektóre sporty nie mają swoich konkursów?
Jezeli sie z kims scigasz to uczestniczysz we wspolzawodnictwie a wiec w zawodach. Nie da sie sciagac nie uczestniczac w zawodac, idea wyscigu jest wspolzawodnictwo z kims innym. Jezeli nie ma konkursu to nie ma sportu.

Napij sie moze kawy, bo nie kontaktujesz z rana.
Ostatnio zmieniony 06-11-2017, 12:18 przez Triceratops, łącznie zmieniany 3 razy.
woodpecker from space
Nebelwerfer
zaczyna szaleć
Posty: 193
Rejestracja: 26-07-2015, 18:03

Re: MMA

06-11-2017, 12:15

Rozumiem. Więc Bruce Lee nie był wcale sportowcem. Przekonujące.
No pewnie. Samo ćwiczenie czegoś, bez elementu rywalizacji z ludźmi na podobnych zasadach, to nie sport. Jak sobie Kaśka biega dookoła bloku, żeby schudnąć, to nie czyni jej biegaczką. Jak tata ze stryjkiem zagrają 3 partyjki w szachy, to nie czyni ich szachistami.
Czyli jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to po uczestnictwie w jednych zawodach jest sportowcem, ale ktoś ćwiczący całe życie może nim nie być?
Tak. Chociaż to nie jest takie proste jak w Twoim pytaniu, bo w większości poważnych sportów nie ma takiej opcji, że sobie startujesz w zawodach, przychodząc z ulicy. Zdobywanie jakichś uprawnień, legitymacji związkowych, pasów, stopni wtajemniczenia, etc. wymaga ćwiczeń. To chyba tylko w polskim MMA jest możliwe, że przyjdzie koleś bez umiejętności, stażu w klubie, z oponą brzuszną, nie potrafiący podnieść nogi, w dodatku z żółtymi papierami i proszę bardzo - witamy na pokładzie, Bonusie BGC.
A co jeśli się ścigasz, ale nie w ramach zawodów, bo niektóre sporty nie mają swoich konkursów?
Decyduje praktyka. Jak w Twojej branży - pisanie do szuflady i zbieranie pomysłów to jeszcze nie literatura/dziennikarstwo. Publikowanie, choćby na blogu, już od biedy można pod to podciągnąć.
BTW, które sporty nie mają swoich zawodów?
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 12:36

Triceratops pisze: Dokladnie tak. Znam mnostwo osob, ktore cwicza cale zycie i nie sa sportowcami. Z kolei jezeli bierzesz cyklicznie udzial w zawodach sportowych nawet nie cwiczac to jestes sportowcem.
Ok, dochodzimy tutaj do pewnego pytania: co to znaczy cyklicznie? Cykliczność może oznaczać wszystko, co tydzień, co rok, co dziesięć lat.
Jezeli sie z kims scigasz to uczestniczysz we wspolzawodnictwie a wiec w zawodach. Nie da sie sciagac nie uczestniczac w zawodac, idea wyscigu jest wspolzawodnictwo z kims innym. Jezeli nie ma konkursu to nie ma sportu.
Nie da się ścigać bez zawodów? A jak pójdę się ścigać ze znajomymi? A jak z samym bratem? Według tego, co napisałeś, to są tu już zawody.
Nebelwerfer pisze: No pewnie. Samo ćwiczenie czegoś, bez elementu rywalizacji z ludźmi na podobnych zasadach, to nie sport. Jak sobie Kaśka biega dookoła bloku, żeby schudnąć, to nie czyni jej biegaczką. Jak tata ze stryjkiem zagrają 3 partyjki w szachy, to nie czyni ich szachistami.
To nie Ty przypadkiem narzekałeś, gdy 535 pisał o ,,Jankach z Podkarpacia"? Bo widzę, że uderzasz w podobne tony o Kaśkach biegających dookoła bloku.
Otóż wręcz przeciwnie: jeśli Kaśka biega, to właśnie to czyni ją biegaczką, i niczego więcej nie potrzebuje. Biegacz to człowiek, który biega w ramach dyscypliny sportowej. Nie musi być zawodowym biegaczem.
Pytanie do tego fragmentu: a czy jeśli tata ze stryjkiem wywieszą girlandę z napisem ,,zawody", to staną się już szachistami?
Tak. Chociaż to nie jest takie proste jak w Twoim pytaniu, bo w większości poważnych sportów nie ma takiej opcji, że sobie startujesz w zawodach, przychodząc z ulicy. Zdobywanie jakichś uprawnień, legitymacji związkowych, pasów, stopni wtajemniczenia, etc. wymaga ćwiczeń. To chyba tylko w polskim MMA jest możliwe, że przyjdzie koleś bez umiejętności, stażu w klubie, z oponą brzuszną, nie potrafiący podnieść nogi, w dodatku z żółtymi papierami i proszę bardzo - witamy na pokładzie, Bonusie BGC.
Czyli bez uprawnień, legitymacji związkowej, pasa, stopnia wtajemniczenia etc. nie możesz być sportowcem? Przejebane. Trochę jak z tymi aktorami, którzy chcieli, by to państwo decydowało specjalnym dekretem kto jest aktorem, a kto nie.

I nie wiem w jakich ,,poważnych" (lol) sportach uczestniczyłeś w zawodach i jak często, ale te, w których ja się specjalizowałem, nie miały uprawnień, pasów, legitymacji związkowych, ani stopni wtajemniczenia. I tak, każdy mógł przyjść na zawody. No, ale może łucznictwo nie jest poważną dyscypliną sportową (co to znaczy w ogóle?).

Które sporty nie mają swoich zawodów? Do niedawna w Polsce nie miały ich np. parkour i freerun, dopiero w ostatnich kilku latach coś się ruszyło.
I to rodzi kolejne pytanie: czy jeśli zawody w danej dyscyplinie odbywają się w innym kraju, ale nie w Polsce... To jest to sport, czy nie? Czy jest nim tylko w tamtym kraju, a np. w Polsce nie? I dlaczego?
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15994
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: MMA

06-11-2017, 12:42

Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.

A co do scigania sie z bratem to masz racje, jak sie z nim scigasz kto szybciej zje talerz ogorkowej albo przeleci dup w miesiac to juz jestes sportowcem. Zadowolony?
woodpecker from space
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 12:54

Nebelwerfer pisze: Decyduje praktyka. Jak w Twojej branży - pisanie do szuflady i zbieranie pomysłów to jeszcze nie literatura/dziennikarstwo. Publikowanie, choćby na blogu, już od biedy można pod to podciągnąć.
Gdzieś mi to uciekło. Ok, to rodzi kolejne pytania, bo według tej logiki:
- ktoś, kto za życia pisał do szuflady, a wydano go po śmierci, jest literatem czy nie? Czy może stał się literatem dopiero po śmierci? Tu ostrożnie, bo zombie jeszcze nie otrzymały praw obywatelskich. Bo może się okazać, że wielu największych autorów nie było literatami (np. Anne Frank)
- czy ta logika rozciąga się szerzej? Czy malarz staje się malarze dopiero, gdy otrzyma legitymację Związku Malarzy Polskich? Czy wtedy, gdy ktoś kupi jego dzieło? Bo znowu, taki Van Gogh na przykład...
mj.
postuje jak opętany!
Posty: 457
Rejestracja: 27-01-2017, 08:18

Re: MMA

06-11-2017, 13:07

Wybaczcie, że przerwę te dysputy, ale mam nieodparte wrażenie, że za żadne skarby jeden nie chce (i nie potrafi) przyznać drugiemu czy tam trzeciemu nawet odrobiny racji...


Btw. Bruce Lee uprawiał "dyscyplinę sportową" czy po prostu "sport"? Przecież to są dwa odmienne pojęcia.

Kazus biegającej Kaśki, który przywołaliście - czy "biegaczka", aby otrzymać taki status musi to robić wyczynowo czy tam zawodowo?

Przepraszam za wtrącenie.
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 13:21

Triceratops pisze:Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.
Bruce Lee uprawiał wiele dyscyplin, w zawodach uczestniczył niewiele, na przykład w boksie. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o Twoje podejście, to Bruce Lee był bokserem. I jak się to ma do mnichów Shaolin?
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15994
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: MMA

06-11-2017, 13:30

Karkasonne pisze:
Triceratops pisze:Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.
Bruce Lee uprawiał wiele dyscyplin, w zawodach uczestniczył niewiele, na przykład w boksie. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o Twoje podejście, to Bruce Lee był bokserem. I jak się to ma do mnichów Shaolin?
Masz dzisiaj kiepski dzien chyba, przypomne.
Pelson pisze:Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.
Do pewnego poziomu wyniku w sport można się bawić, od pewnego poziomu wyśrubowania sport to "serious business", który mało ma wspolnego ze zdrowiem, a więcej z wyścigiem brojlerów i pacynek na sznurku koncernów medycznych.
No Bruce trenowal boks, to byl bokserem, i co z tego? Sportowcem nie byl.
Sportowcem jest zas np Robert Kubica.
woodpecker from space
Karkasonne

Re: MMA

06-11-2017, 13:35

Dlaczego nie był, skoro uczestniczył w zawodach?
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10148
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: MMA

06-11-2017, 14:06

Triceratops pisze:
Karkasonne pisze:
Triceratops pisze:Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.
Bruce Lee uprawiał wiele dyscyplin, w zawodach uczestniczył niewiele, na przykład w boksie. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o Twoje podejście, to Bruce Lee był bokserem. I jak się to ma do mnichów Shaolin?
Masz dzisiaj kiepski dzien chyba, przypomne.
Pelson pisze:Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.
Do pewnego poziomu wyniku w sport można się bawić, od pewnego poziomu wyśrubowania sport to "serious business", który mało ma wspolnego ze zdrowiem, a więcej z wyścigiem brojlerów i pacynek na sznurku koncernów medycznych.
No Bruce trenowal boks, to byl bokserem, i co z tego? Sportowcem nie byl.
Sportowcem jest zas np Robert Kubica.
"Sportowcem jest zas np Robert Kubica" To całkowita bzdura Triceratops
Sport to jest wtedy,gdy zawodnicy mają równe szanse.
W sportach samochodowych byłoby to wtedy,gdyby mieli takie same bolidy albo auta.

Ale w Formule, czy WRC tego nie ma.
70% do 90% wyniku zależy od pojazdu i mechaników, a nie zawodnika.
Owszem kierowca jest potrzebny dobry, albo nawet bardzo dobry, ale to nie wystarczy do zrobienia wyniku.
Nebelwerfer
zaczyna szaleć
Posty: 193
Rejestracja: 26-07-2015, 18:03

Re: MMA

06-11-2017, 15:21

To nie Ty przypadkiem narzekałeś, gdy 535 pisał o ,,Jankach z Podkarpacia"? Bo widzę, że uderzasz w podobne tony o Kaśkach biegających dookoła bloku.
Nie przypominam sobie. Zresztą, nie miałem na celu wyśmiewania czyjejś aktywności, ale wskazanie, że jest pewna subtelna różnica pomiędzy uprawianiem sportu w pewnych ramach, a inną aktywnością.
Otóż wręcz przeciwnie: jeśli Kaśka biega, to właśnie to czyni ją biegaczką, i niczego więcej nie potrzebuje. Biegacz to człowiek, który biega w ramach dyscypliny sportowej. Nie musi być zawodowym biegaczem.
W takim razie wszyscy jesteśmy biegaczami. Każdy kiedyś przebiegł parę metrów, choćby w biurze po pizzę, czy do autobusu. I każdy, kto zrobił sobie bułkę z serem, jest kucharzem.
Pytanie do tego fragmentu: a czy jeśli tata ze stryjkiem wywieszą girlandę z napisem ,,zawody", to staną się już szachistami?
Nie. Samo wykonywanie pewnej czynności nie oznacza, że jesteś w niej biegły, ani że robisz ją dobrze. Jak już brniemy w takie konstruktywistyczne rozważania, to zwrócę uwagę, że bycie zawodnikiem w określonej dyscyplinie narzuca pewne ramy gry. Kobita, która biega dookoła bloku nie biegnie po tartanie, nie biega w kolcach i body, nie biegnie na sygnał, itd. Gdyby trafiło na olimpijskiego purystę, znalazłby milion powodów, dla którego nie da się biegania tej kobity zakwalifikować pod żadną oficjalną dyscyplinę. Z tymi domowymi szachistami jest identyko.
Czyli bez uprawnień, legitymacji związkowej, pasa, stopnia wtajemniczenia etc. nie możesz być sportowcem? Przejebane. Trochę jak z tymi aktorami, którzy chcieli, by to państwo decydowało specjalnym dekretem kto jest aktorem, a kto nie.
Wiesz, jak się jakiś naturszczyk powydurnia w "M jak Miłość" czy teledysku Black Altar, to najgorszą konsekwencją, jaka może go spotkać, jest wyszydzenie na różnych forach. Natomiast jak na zawody full-kontakt w sportach walki, albo np. na jakieś skoki do wody wpadnie totalny amator, to może zrobić krzywdę, sobie i innym.
I nie wiem w jakich ,,poważnych" (lol) sportach uczestniczyłeś w zawodach i jak często, ale te, w których ja się specjalizowałem, nie miały uprawnień, pasów, legitymacji związkowych, ani stopni wtajemniczenia. I tak, każdy mógł przyjść na zawody. No, ale może łucznictwo nie jest poważną dyscypliną sportową (co to znaczy w ogóle?).
Grałem w piłkę i kosza. Bez aktualnych badań nie miałeś szans zagrać nawet sekundy. Każde zawody/turniej miał sędziów, określone wcześniej zasady gry, opiekę medyczną, itd. Jako młody piłkarz chyba byłem zgłoszony do jakiegoś OZPN, nie pamiętam już - w każdym razie była jakaś tam gwarancja, że znam zasady, mimo że sport raczej niegroźny.
Dziwne, co piszesz o łucznictwie. Mógł przyjść byle Rysiek, który się naoglądał Robin Hooda i strzelać, gdzie popadnie?
Do poważnych dyscyplin zaliczam te z tradycją, jasnymi regułami sędziowania, istniejącymi związkami, etc.
Które sporty nie mają swoich zawodów? Do niedawna w Polsce nie miały ich np. parkour i freerun, dopiero w ostatnich kilku latach coś się ruszyło.
No właśnie. Jak przeskoczysz kosz na śmieci, to jesteś parkourowcem? A jak bez zawodów ocenić, który zawodnik jest lepszy?
I to rodzi kolejne pytanie: czy jeśli zawody w danej dyscyplinie odbywają się w innym kraju, ale nie w Polsce... To jest to sport, czy nie?
Oczywiście, że jest. Nie sformułowałem tezy, że jak się u nas nie uprawia sportu X, to ten sport nie istnieje.
Czy jest nim tylko w tamtym kraju, a np. w Polsce nie? I dlaczego?
Sport to jakiś konstrukt. Istnieje, skoro istnieje w komunikacji. Mówimy o nim, a więc istnieje. Czy go ktoś w Polsce uprawia, to osobna działka.
Nebelwerfer
zaczyna szaleć
Posty: 193
Rejestracja: 26-07-2015, 18:03

Re: MMA

06-11-2017, 15:35

Karkasonne pisze: Gdzieś mi to uciekło. Ok, to rodzi kolejne pytania, bo według tej logiki:
- ktoś, kto za życia pisał do szuflady, a wydano go po śmierci, jest literatem czy nie? Czy może stał się literatem dopiero po śmierci?
Jak dla mnie, w tym wypadku decyduje kwestia publikacji. Analogicznie masz z muzyką - są jacyś kanapowi wymiatacze, których nie nazwałbym muzykami, ponieważ nie występują i nie nagrywają. Możemy więc uznać, że twórcą można zostać pośmiertnie, w momencie publikacji swoich utworów.
- czy ta logika rozciąga się szerzej? Czy malarz staje się malarze dopiero, gdy otrzyma legitymację Związku Malarzy Polskich? Czy wtedy, gdy ktoś kupi jego dzieło? Bo znowu, taki Van Gogh na przykład...
Sztuka to już w ogóle ciężki temat. Siądzie baba i zacznie obierać ziemniaki, powie że to happening. I co, udowodnisz, że to nie-sztuka? Tu również wrzuciłbym do gry kryterium publikacji. Jeśli coś jest wydawane/publikowane/odtwarzane jako sztuka, to być może autora da się nazwać malarzem/rzeźbiarzem/whatever. Natomiast gra sobie a muzom tego kryterium wg mnie nie spełnia (choćby i dlatego, że dzielenie się dziełami z publicznością jest wpisane w naturę sztuki, podobnie jak w sporcie rywalizacja).
Pelson
rasowy masterfulowicz
Posty: 2291
Rejestracja: 08-09-2007, 00:55
Lokalizacja: Jeteborie

Re: MMA

06-11-2017, 16:13

Medard pisze:
Triceratops pisze:
Sportowcem jest zas np Robert Kubica.

"Sportowcem jest zas np Robert Kubica" To całkowita bzdura Triceratops
Sport to jest wtedy,gdy zawodnicy mają równe szanse.
W sportach samochodowych byłoby to wtedy,gdyby mieli takie same bolidy albo auta.

Ale w Formule, czy WRC tego nie ma.
70% do 90% wyniku zależy od pojazdu i mechaników, a nie zawodnika.
Owszem kierowca jest potrzebny dobry, albo nawet bardzo dobry, ale to nie wystarczy do zrobienia wyniku.
Jeśli sport jest wtedy, gdy wszyscy maja równe szanse to...nigdy nie było sportu, ponieważ szanse różnych uczestników są zawsze różne. Bo każdy ma inne predyspozycje osobnicze, genetyke, inaczej trenuje, inne ma podejście do techniki czy kwestii mentalnych...
To, że w biegu na 100 m startuje 8 zawodników i każdy z nich wygląda na oko identycznie, nie oznacza wcale, że cała ósemka ma równe szanse.
Jeden ma dłuższe ścięgno Achillesa, jeden przewagę włókien 2b w łydce, trzeci do maksimum wykorzystuje technikę biegu i długośc kroku, czwarty ma najlepszego na świecie lekarza. Wg Ciebie wszyscy sa identyczni, wg mnie nie.

Co do sportów motorowych to co z tego, jesli masz super bolid, ale nie umiesz nim jeździć albo nie potrafisz wykorzystac jego umiejętności np w zakrętach?
Alternatywnie, możesz miec przeciętny pojazd, ale do perfekcji opanowałeś technike jazdy, czujesz bolid i wygrywasz? Miał coś takiego młody Schumacher, gdy na początku lat 90 posadzono go w Benettonie, który wtedy nie miał wcale najlepszego samochodu. I jakos potrafił wygrywać nie tylko pojedyncze wyścigi, ale i Mistrzostwa Swiata. Zresztą, duża część sportów morotowych skupia sie na tym, by kierowcy jeżdzili takimi samymi pojazdami i mieli maksymalnie równe szanse z powodów sprzętowych.
Dopiero szczyt szczytów wyścigow moto, tam, gdzie zaangażowane sa naprawde duże pieniądze i zespoły fabryczne, które zainteresowane są testowaniem nowych rozwiązań przed tym, jak zastosuja je w seryjnych autach, jest skażona tą nierównością. Ale to IMO jest spowodowane pieniędzmi i prestiżem danej marki i trudne do wyeliminowania. Bo nawet jesli wprowadzisz "salary cap" jak w NBA, to jak zagwarantujesz, że Ferrari ma zatrudniac tyle samo inzynierów i płacic im tyle samo co Force India?

Reasumując, pojazd jest wazny, pewnie może nawet i wazniejszy niz kierowca, ale ogranicza się to do wybranych formuł ścigania. A co do równości, to nigdy jej nie było i nie będzie.
ODPOWIEDZ