Medard pisze:
Sam jechałaś całą trasę do Rumuni, czy napotkałeś podobnych wyczynowcöw?
Wyprawa była ogólnie samotna, ale w pobliżu miasta Dej spotkałem polskich sakwiarzy - hardkorowców. Młode małżeństwo (koleś trzydzieści parę lat, dziewczyna ledwo obroniła magisterkę), wzięli ślub w maju, rzucili pracę i ruszyli w trwającą dwanaście miesięcy podróż poślubną do... Indii. Przez Ukrainę, Rumunię, Bułgarię, północ Turcji a dalej Gruzję, Iran i w głąb Azji. Rozbiliśmy obóz i trochę się zalkoholizowaliśmy, a potem rano każdy pojechał w swoją stronę. Szacun w chuj, ja bym się na taką ekspedycję nie odważył nigdy.
Poza tym widziałem jeszcze jakichś sakwiarzy z Francji i to tyle. Za to zwykłych turystów, także z Polski, widziałem dużo.
HSVV pisze:o jak mi w żyłach zabulgotało. nienawiść mocno w stosunku do tych pasożytów, srających po ulicach i rabujących co popadnie swoimi obsranymi łapami.
Staram się podchodzić do ludzi życzliwie i nie skreślać nikogo bez powodu, ale do Cyganów uprzedziłem się w chuj, nie spotkałem się z ani jednym pozytywnym aspektem ich obecności. Brud, smród, żebractwo, złodziejstwo i najobrzydliwsze pasożytnictwo jakie można sobie wyobrazić, ze śmierdzącymi gównem, żebrzącymi dziećmi włącznie - niestety.
W Targu Lapus przysiadłem sobie na ławce, żeby zjeść drugie śniadanie i mnie obskoczyły jakieś wyjęte ze śmietnika cyganki z dziećmi. Straciłem paczkę sucharków i prawie mi się dobrały do sakw. Klasyczne "wypierdalać kurwa!" niestety nie dotarło im do rozumu, więc odganiając się przed zarazą jedną ręką i pakując manele drugą wsiadłem na rower i po prostu przejechałem przez tłum, uciekając spod brudnych łap. To było chore.