ŚWIADECTWA_JEZUSA pisze: ↑14-12-2025, 17:02
domeldoom pisze: ↑14-12-2025, 15:01
Też mam taki plan. Każda najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku
im więcej dowiaduję się (jakieś nowsze badania) jak ta substancja działa na człowieka to też uważam ze to nie tyle najlepsza co jedyna droga
Ciekawy artykuł czytałem:
Obalanie popularnego:
Alkohol jest dla ludzi.
Nie, alkohol nie jest dla ludzi
To zdanie bywa odbierane jak prowokacja albo ocena. W gabinecie wolę traktować je inaczej: jako skrót myślowy, który ma pomóc zobaczyć mechanizm. Bo problem z alkoholem rzadko zaczyna się od „chcę się zniszczyć”. Najczęściej zaczyna się od czegoś bardzo ludzkiego: chcę przestać czuć to, co czuję.
I tu właśnie pojawia się kłopot: alkohol działa szybko, skutecznie i przewidywalnie. A to w psychice bywa przepisem na pułapkę.
Dlaczego hasło „alkohol jest dla ludzi” jest fałszywe:
1) Alkohol to toksyna i kancerogen – nie „coś dla organizmu”
„Dla ludzi” sugeruje coś, co służy zdrowiu albo chociaż jest neutralne. Tymczasem alkohol (etanol) jest substancją toksyczną dla tkanek i zwiększa ryzyko wielu chorób, w tym nowotworów. Z perspektywy medycznej nie ma tu „zdrowotnej funkcji” – jest koszt, nawet jeśli bywa niewidoczny na początku.
2) Działa przez osłabianie hamulców – uderza w rdzeń dojrzałości
Człowieczeństwo w praktyce to często umiejętność: zatrzymać się, pomyśleć, wybrać wartości zamiast impulsu. Alkohol robi rzecz odwrotną: osłabia kontrolę poznawczą i hamowanie impulsów. Dlatego po alkoholu rośnie prawdopodobieństwo:
agresji słownej i przemocy (także „tylko” psychicznej),
ryzykownych decyzji i zachowań,
przekraczania granic (cudzych i własnych),
działań, których trzeźwy człowiek by nie podjął.
To nie jest kwestia „złego charakteru”. To mechanizm: hamulce słabsze, auto jedzie dalej.
3) Rozstraja sen i układ nerwowy – czyli podcina fundament zdrowia psychicznego
W terapii sen, rytm dobowy, stabilność nastroju i odporność na stres są jak fundamenty domu. Alkohol bywa jak „remont młotem”: może dać chwilowe wrażenie ulgi (np. ułatwić zaśnięcie), ale często:
pogarsza jakość snu i regenerację,
zwiększa wybudzenia,
następnego dnia podbija lęk, drażliwość i obniża nastrój (efekt odbicia),
obniża próg frustracji.
Czyli zabiera zasoby, których najbardziej potrzeba, żeby żyć spokojniej.
4) Toruje uzależnienie, bo uczy mózg skrótu do ulgi
Najbardziej ryzykowny moment pojawia się wtedy, gdy alkohol zaczyna pełnić funkcję:
„na stres”, „na smutek”, „na samotność”,
„żeby zasnąć”,
„żeby wytrzymać z ludźmi”,
„żeby nie czuć”.
Wtedy alkohol przestaje być „napojem”, a staje się narzędziem regulacji emocji. Mózg uczy się: napięcie → alkohol → ulga. A mózg kocha skróty. Z czasem rośnie ryzyko tolerancji, kompulsji i utraty kontroli – nawet u osób, które długo „piją normalnie”.
5) „Normalne picie” bywa społecznie akceptowaną formą autodestrukcji
W gabinecie często widać, że konsekwencje pojawiają się zanim ktoś „wygląda na alkoholika”. Bywa, że alkohol:
nasila objawy depresji i lęku,
rozkręca konflikty i przemoc w relacji,
utrwala przeciążenie i wypalenie,
sprzyja wstydowi i poczuciu winy,
rozmiękcza granice.
Hasło „alkohol jest dla ludzi” działa wtedy jak zasłona dymna: przykrywa realny koszt.
Mechanizm, który widzę najczęściej: ulga na kredyt
Klinicznie schemat bywa bardzo powtarzalny:
emocja / napięcie → alkohol → chwilowa ulga → koszt (sen, nastrój, relacje) → większa emocja / napięcie → kolejny alkohol
To trochę jak wyłączanie alarmu przeciwpożarowego zamiast gaszenia ognia. Ciszej jest natychmiast. Tylko ogień nadal się tli.
„Ale ja piję dla smaku i towarzystwa” – i co wtedy?
Nie każdy, kto sięga po alkohol, ma uzależnienie. Kluczowe pytanie nie brzmi: ile, tylko po co.
Jeżeli alkohol jest niewielkim dodatkiem do życia, a nie metodą radzenia sobie z życiem, ryzyko jest mniejsze. Problem zaczyna się, gdy alkohol staje się:
lekarstwem na emocje,
protezą snu,
przepustką do kontaktów,
sposobem na „wytrzymanie” relacji.
Wtedy robi się poważnie.
Co zamiast alkoholu: zamienniki funkcji (to jest sedno terapii)
Jeśli alkohol pełni funkcję (uspokaja, odcina, rozluźnia), to samo „nie pij” jest jak zabranie kul osobie z kontuzją i powiedzenie: „no to idź prosto”. W terapii buduje się alternatywy:
regulacja układu nerwowego: oddech, uziemienie, ruch, rytm dobowy, sen
praca z emocją i potrzebą: nazwanie stanu, tolerancja dyskomfortu, korekta myśli
strategie na głód/trigger: plan, wsparcie, „przeczekanie fali” zamiast walki z nią
praca z traumą i wstydem: bo tam często leży paliwo do „znieczulenia”
granice i relacje: bo wiele picia jest relacyjnie wyuczone (presja, konflikt, samotność)
To nie jest „zamiana jednego nawyku na drugi”. To odzyskiwanie steru.
Jeśli chcesz sprawdzić, czy alkohol w Twoim życiu jest ryzykownym narzędziem, odpowiedz sobie szczerze:
Po co piję? (smak/towarzystwo czy ulga/odcięcie/odwaga/sen)
Co się dzieje dzień później? (sen, lęk, nastrój, relacje, poczucie winy)
Czy umiem nie użyć wtedy, kiedy najbardziej chcę? (w stresie, w konflikcie, w samotności)
Jeżeli alkohol jest odpowiedzią na cierpienie psychiczne, to klinicznie nie jest „dla ludzi” w sensie troski o człowieka. Jest dla mechanizmu ucieczki.
„Alkohol nie jest dla ludzi” nie znaczy: „ludzie są źli”. Znaczy: to substancja, która wykorzystuje nasze biologiczne i emocjonalne słabości – dlatego potrafi wciągać rozsądnych, wrażliwych i silnych.
Więc jeśli następnym razem usłyszysz że: alkohol jest dla ludzi możesz odpowiedzieć:
Krótko i spokojnie:
„Ja nie dyskutuję z tradycją, tylko z mechanizmem. Alkohol to substancja, która osłabia kontrolę i szkodzi zdrowiu — i to jest fakt.”
„Hasło brzmi ładnie, ale nie odpowiada na pytanie: po co i jakim kosztem.”
„Jeśli coś działa przez wyłączanie hamulców, to trudno mówić, że to ‘dla ludzi’.”
„To nie kwestia moralności. To kwestia neurobiologii i konsekwencji.”
„Dla części osób to jest prosta droga do uzależnienia. A nie wiemy z góry, kto jest w tej grupie.”
„‘Dla ludzi’ sugeruje bezpieczeństwo. Alkohol jest toksyną i kancerogenem, a jego ‘działanie’ to w praktyce koszt.”
„To, że coś jest legalne i popularne, nie znaczy, że jest dobre dla człowieka.”
„Można pić bez dramatów, ale nie da się pić bez wpływu na mózg, sen i samokontrolę.”
„Jeśli alkohol służy do regulacji emocji (‘na stres’), to klinicznie to nie jest niewinny zwyczaj.”
„Kiedy ktoś mówi ‘alkohol jest dla ludzi’, zwykle omija temat konsekwencji: zdrowie, relacje, granice.”
„OK, to powiedz: dla jakich ludzi? Dla tych z traumą i lękiem też?”
„A dla ludzi, którzy mają skłonność do uzależnień w rodzinie — też?”
„Jeśli jest ‘dla ludzi’, to czemu tak często kończy się: ‘ja po prostu nie pamiętam’?”
„Jeśli jest ‘dla ludzi’, to czemu tak często ktoś musi przepraszać dzień później?”
„Jeśli jest ‘dla ludzi’, to czemu tylu ludzi musi się go uczyć nie używać?”
„‘Dla ludzi’ — czyli dla tych, którzy lubią płacić za chwilę ulgi gorszym snem i większym lękiem?”
„Jasne. Tak jak fast food jest ‘dla ludzi’. Da się — tylko organizm wystawia fakturę.”
„To jest hasło reklamowe, nie argument.”
„Alkohol jest dla rynku. Człowiek zwykle płaci koszty.”
„Gdyby był ‘dla ludzi’, nie byłby tak skuteczny w niszczeniu hamulców.”
Czasami słyszę również:
„Wszystko jest dla ludzi.”
„Wszystko — nie. Heroina też ‘coś daje’. Pytanie brzmi: co zabiera i komu.”
„Ja piję i żyję, przesadzasz.”
„To, że komuś się udaje, nie znaczy, że mechanizm jest bezpieczny. Ja mówię o ryzyku, nie o etykietce.”
„Trzeba umieć pić.”
„Nie da się ‘nauczyć’ toksyny, żeby przestała być toksyną. Można co najwyżej nauczyć się limitów — a alkohol i tak robi swoje.”
„Kieliszek wina jest zdrowy.”
„To popularny mit. Alkohol to obciążenie dla organizmu — a ‘zdrowotność’ zwykle myli się tu ze stylem życia osób pijących okazjonalnie.”
„Bez alkoholu nie ma zabawy.”
„Jeśli do relaksu potrzebny jest środek zmieniający świadomość, to to jest informacja kliniczna: brakuje innych narzędzi regulacji.”
Alkohol nie jest dla ludzi, bo działa przez wyłączenie kontroli i zawsze zostawia rachunek!
"A ja myślę, że całe zło tego świata bierze się z myślenia. Zwłaszcza w wykonaniu ludzi całkiem ku temu nie mających predyspozycji."