Jest to szczególny dzień pełen zadumy oraz spokoju.
Czy macie jakieś konkretne z tym dniem związane swoje własne tradycje czy to po prostu kolejne święto które nic nie znaczy?
Proszę o poważne wypowiedzi.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

tomekw48 pisze: ↑31-10-2025, 16:42Dla mnie ten dzień, to okazja do zobaczenia dawno nie widzianych znajomych z rodzinnego podwórka.
U mnie na wiosce jest tradycja, że na cmentarzu najpierw odbywa się procesja ku czci zmarłych i na niej jestem obecny. Po procesji się zmywam do domu moich rodziców i czekam tam w otoczeniu niewierzącej części rodziny na powrót z tradycyjnej mszy pozostałej części. Następnie kawa i ciasto, rozmowy z bliskimi i wypad po żonę i dzieciaka, którzy są w innej miejscowości.
Ze wszystkich katolickich uroczystości jest to jedyna uroczystość z którą nie zerwałem całkowicie więzi. Po prostu miło spotkać dawno nie widzianych znajomych. I z tego względu w nim uczestniczę.
Mam nadzieję, że ja będę pochowany na tym katolickim cmentarzu w miejscu dla niewierzących i samobójców i że moja rodzina będzie o mnie po śmierci pamiętać (o ile mój świat będzie istniał po mojej śmierci), ale to nie będzie wymuszone świętem, tylko, że od czasu do czasu przyjdą do mnie na grób z myślą, że byłem antykatolickim skurczybykiem. Nie muszą mieć nawet znicza. Uważam, że jak to zwykle bywa z katolami, to święto to przerost formy nad treścią. Bardzo mało osób myśli o zmarłych, tylko o tym jak się ubrać i ile stów wydać na znicze i wieńce, aby nie odstawać od reszty, bo wstyd.
To kolejne puuuuuste katolickie święto z którym barany i owieczki czują się lepiej. Ja, wilk, nie potrzebuję takiej otoczki. Ciemność to naturalna strona mojej duszy (o ile taka istnieje). Akceptuję swoją mroczną stronę w 100% i gardzę światłością do której wszyscy się garną. Ta światłość jest jak lep na ćmy. Wszyscy w niej giną. Tylko ciemność daje nadzieję na przetrwanie godnie swojego życia. Czy wiecznego? Tego nie wiem, ale mocno mi się wydaje, że poza mną nic innego nie istnieje i wraz ze śmiercią zniknę cały ja i otaczający mnie świat, po czym odrodzę się na nowo w innym życiu (nie wiadomo, czy lepszym, czy gorszym - to pojęcia względne, w każdym razie z obecnego życia jestem na maxa zadowolony - wysysam z niego tyle ile się da dla siebie i moich najbliższych. A wrogowie na sztos!!!).
Zerżnę pięścią twoją pizdę