Jak przy "The Germs of Circumstance"?
Swoją drogą fajnie, że największa siła kompozycji na ostatnim Drawn & Quartered tkwi w prostocie. Bo na ostatniej płycie Speckmanna królują zawijasy, dysonanse i dzielenie włosa na czworo.
Co do samego bohatera tematu: z ostatnich czterech płyt słyszałem pojedyncze utwory, ale wygląda na to, że panowie zgubili to coś, coś absolutnie wyjątkowego czym ich muzyka była przesiąknięta kilkanaście lat temu. Złowieszcza aura się chyba bezpowrotnie ulotniła.