Lukass pisze:535 pisze:Tak mówicie? To jeszcze raz i żeby nie było przypominam, że ja zawsze stawiam wyżej Abominations Of Desolation. Ta kapela nigdy później (edit w sensie, że po Altars) nie miała lepszego wokalisty, pomijając, że nie nagrali także lepszej płyty od debiutu z Vincentem w roli lidera. No ale oczywiście co kto lubi.
I tu sobie można dyskutować do woli. Nie wiem, czy się zgadzam. Chyba nie. Nieważne, od tego czasu minęło tysiąc lat. Widział kolega Morbid Andrzej z Vincentem jak ostatnio byli w Polsce? Ja tak, i stwierdziłem, że jeśli jeszcze kiedyś przyjadą z nim, to chyba sobie odpuszczę. Takie trochę śmieszne, trochę straszne. Nie, żeby złe, ale sensu w tym zbyt wiele nie było. Ja już chyba w tej chwili wolę Tuckera.
Swoją drogą, to smutne jest. Grali tyle lat, i nigdy nie przebili debiutu? Pytanie, czy rzeczywiście (sporo ludzi tak twierdzi), czy też włącza się znany ze sceny BM syndrom pierwszej płyty. Wszystkie pierwsze płyty są zajebiste, nawet jeśli są chujowe. Chociaż jedynka Morbid Angel akurat chujowa nie była. Ale kolega Vincent trochę chujowy teraz jest.
No ale co z tego, że niby jest chujowy teraz? Jakie ma to znaczenie dla sytuacji sprzed niespełna trzydziestu lat? Nie wymagasz chyba od każdego, żeby starzał się z takim wdziękiem i klasą jak Reifert, czy Langevin? Co do koncertów. Tak widziałem. Co prawda nie ostatni, gdzie mieli grać
Covenant, ale zdaje się dwa "przedostatnie". Ten mający promować ostatnie popłuczyny i ten z Kreatorem i Nile...Bez względu na to co ubrał na siebie Vincent i co przy okazji pierdolił w wywiadach, czy tupał nóżką, czy też nie, koncertowo wypadali zajebiście. Chyba nawet są tu jeszcze relacje z tamtych wydarzeń. Za każdym razem miażdżyli, pozostawiając nadpalone zwłoki słuchaczy. Więc nie bardzo rozumiem, dlaczego śmieszny kapelusz i legendarny już lateks z pentosem, miałyby szkodzić statusowi
Altars Of Madness. Jednej z najważniejszych i najlepszych płyt gatunku. Co do "syndromu pierwszych płyt", to już w ogóle kicha, bo która w przypadku tej kapeli jest tą pierwszą? Dodatkowo z pewnością do
Covenant jest przynajmniej znakomicie. I jeszcze zamieszanie ze składem. Prawdziwa łamigówka. Jeszcze słowo o black metalu, Coś w tym jest. Wystarczy wrzucić na ruszt
Abominations.