Ci ludzie są tylko częścią krajobrazu, który - poprzez umiejętność ignorowania go - ma kształtować charakter i doprowadzić do oświecenia. A oświeceniem tym jest zrozumienie tego, że choćbyś był aniołem, to znajdzie się kto, komu nie spodoba się kolor piór.Drone pisze:Już abstrahując od tego wywiadu, to zastanawiam się, skąd w ludziach tyle jadu i chęci dopieprzenia innym. Można pisać, że muzyka się nie podoba albo czyjeś poglądy, ale pisanie o kimś, kto odniósł jednak niemały sukces artystyczny, że jest niedojebem albo cechuje go inwalidztwo, świadczy jak najgorzej o osobie wygłaszającej takie opinie. Chciałbym zobaczyć jednego lub drugiego z takich mistrzów, co i jak mówią podczas wywiadu telewizyjnego... I jakie mają osiągnięcia życiowe, które mogą rywalizować z osiągnięciami tego "niedojeba".
W książce Dale'a Carnegiego ,,Jak przestać się martwić i zacząć żyć" jest historia bodajże księcia angielskiego, którego wysłano do szkoły marynarskiej, by szkolił się na oficera, ale wszyscy koledzy mu dokuczali, dokazywali, znęcali się. Gdy zebrano ich wszystkich i spytano, dlaczego to robią, to najpierw zaczęli chichotać i trącać się porozumiewawczo łokciami. Dopiero po jakimś czasie przyznali, że chcieli móc kiedyś powiedzieć, że kopnęli samego króla (gdy książę zasiądzie na tronie). Wniosek? Czepiamy się i dogryzamy ludziom, których uznajemy za podświadomie lepszych od siebie, by poczuć się kimś, częścią tej wartości... ,,A, ten Nergal, tak, piszemy sobie czasem na tym samym forum, napisałem mu to i tamto" - mimo, że Nergal nie ma pojęcia, kto to taki. W sumie temat o Nergalu uważam za koronny tego przykład.