Masterful Magazine

Anzhelmoo pisze:Premiera nowej płyty Obituary jest dobrym pretekstem do założenia wreszcie tutaj konta, gdyż czytuję forum od kilku lat - cześć! :D

A co do samego albumu, bardzo mi się podoba. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się, że Obituary nagra coś na takim poziomie, a te solówki to naprawdę fajna sprawa, moim zdaniem pasują do takiej muzyki. Na plus także brzmienie - wreszcie nieco bardziej przybrudzili, jest mniej kliniczne.

Dyskografię Obituary znam pobieżnie - pierwsze dwa albumy, World Demise i dwa ostatnie. Czy potrzeba coś więcej do szczęścia? :)

niekoniecznie ;-)

the End Complete jak najbardziej warto poznać.
Chyba najbardziej ociężały i smolisty Obituary

Jakze milo sie zaskoczylem jak to odpalilem na bandcampie. Chyba najlepsze Obituary od czasow "TEC". Zakup jest konieczny.

Właśnie sobie słucham tego nowego obituara i jestem bardzo mile zaskoczony! Kto wie, ale to chyba najlepszy tegoroczny metalowy album w tym roku. mam wrażenie, ze death metalu w nim jest tyle co kot napłakał, ale całosc ma niesamowity groove, kapitalne brzmienie, doskonale buja i w ogólnym rozrachunku przynosi kawał bardzo smakowitego metalu w dobrym guscie. Rzeczywiscie to moze byc najlepszy album od czasów "The End Complete". Co do solówek - tez zwróciły moją uwagę, że trochę takie "melodyjne", ale na pewno "melodyjne" w lepszym guscie niz solówki Santolli

Zajebisty album ten Self titled, ale czy najlepszy od The End..., to nie wydaje mi się, pamiętajmy , że w 1994 wydano World Demise;-)

Generalnie, to slucham od chwili pojawienia się albumu jak pojebany i odkładam dukaty na zakup.

Hellion pisze:Generalnie, to slucham od chwili pojawienia się albumu jak pojebany i odkładam dukaty na zakup.

Też tak chciałem zrobić, ale widzę same digipacki - wytwórnie schodzą na psy.

Jutro rano biegne do sklepu i kupuje. Miazga.

Nie wiem czy zajebiste i czy kupie, death metalu też tu mało, ale całosc buja niesamowicie!

PureHate pisze:the End Complete jak najbardziej warto poznać.
Chyba najbardziej ociężały i smolisty Obituary

najlepszy

Tak. Zaraz po debiucie Obituary do którego najczęściej wracam.

Nowa płyta fajna, przebojowa, bardzo przyjazna dla słuchacza ale znając siebie czeka mnie ta sama historia co z ostatnim Brutality.

Ale ostatnie Brutality to Ty szanuj.

Ostatnie Brutality zgnije na półce niesłuchane :D Dobrze, ze nie kupiłem tego. Dobra płyta, ale założe się o 50gr., że za kilka lat bedzie to co najwyzej wpis kronikarski, ze powrócili z niezłym albumem.

Właśnie biorę się za pierwszy odsłuch, i jak na razie jestem na tak. Zajebiście szorstkie, konkretne, takie jakie lubię. Coś czuję, że ten album zostanie ze mną na dłużej tak jak Immolation. Stare wygi nie zaskakują, ale też nie zawodzą, to mi cholernie imponuje.

nie podobają mi się te solówki,za dużo melodii za mało zombie.

Nigdy nie byłem wielkim fanem Orbituray ale ten album jest naprawdę zajebisty, dzięki takim płytom człowiek przypomina sobie po co słucha muzyki. Proste, konkretne i bez zbędnego zadęcia dające jednocześnie niesamowitą radochę. Nic więcej nie trzeba.

Ta płyta z pewnością załapie się do mojego top 5 roku, jeśli chodzi o metal. Aż sobie zamówiłem zielony winyl. ;)

[V] pisze:nie podobają mi się te solówki,za dużo melodii za mało zombie.

Westowej grobowej apokalipsy otchłani ov death nikt nie podrobił do tej pory.

Najprzewielebniejszy pisze:

[V] pisze:nie podobają mi się te solówki,za dużo melodii za mało zombie.

Westowej grobowej apokalipsy otchłani ov death nikt nie podrobił do tej pory.

no właśnie.Muszę jeszcze posłuchać tej nowej płyty ale te melodyjne heavy metalowe patataje wybitnie mi nie leżą.Lubie jak ten zespół jest bardziej surowy,toporny wręcz.

Najprzewielebniejszy pisze:

[V] pisze:nie podobają mi się te solówki,za dużo melodii za mało zombie.

Westowej grobowej apokalipsy otchłani ov death nikt nie podrobił do tej pory.

I nikomu się to nie uda, jego styl gry czy solówki były rozpoznawalne już od pierwszych chwil. Być może dlatego tak bardzo podobają mi sie dwa pierwsze albumy Six Feet Under?

przesluchalem pare razy i niezbyt rusza mnie ten album, przelatuje i niewiele z tego wynika. solowki troche za slodkie, co prawda nie ma w nich tyle cukru co w tych Santolli, ale jednak... West by sie przydal zdecydowanie.