ROTTEN SOUND

[est]

W zasadzie to jak jeden z miliona zespołów w dosyć betonowym nurcie ma swój własny generator to świadczy tylko o jego oryginalności.
To miałem na myśli w odpowiedzi do wpisu nagrobka.

To powyżej napisane zostalo oczywiście z przymrużeniem oka. Jest cała masa zespołów, które trzepią te grindowe schabowe naprawdę na świeżo. RS pływa tylko w sosie własnym i w zasadzie nie dziwi mnie, że nie wzbudza emocji, szczególnie u wspomnianego kolegi, który jako jeden z nielicznych ludzi na forume sypie naprawdę dobrymi rzeczami z tego uniwersum. Rotten Sound A.D. 2025 to tylko Rotten Sound grający Rotten Sound. Tym razem grają to dobrze jak dla mnie.

[Nasum]

Drugi kawałek

[HCDamage]

Robią coraz bardziej smaka bo klawe to łojenie jest. No a ta piosenka to w chuj mi się kojarzy z Magrudergrind. Bardzo dobrze że tak jest.

[Żułek]

całość

[HCDamage]

Klękajcie narody! Istna dewastacja...

[Nasum]

Niespełna 10 minut muzycznego tornada, które potrafi przewrócić swoją siłą wszystkich tych, którzy nie zachowają odpowiednich środków ostrożności. Te niecałe 10 minut muzycznej dewastacji to kwintesencja grindcore'a, to skondensowana wściekłość, agresja i nienawiść w jednym. Cały materiał, jak przystało na ten gatunek muzyki jest utrzymany w naprawdę zabójczym tempie, tu nie ma nawet chwili na zastanowienie się jakiego numeru teraz słuchamy - otrzymujemy tutaj cios za ciosem i tylko czekamy na litościwy nokaut. Rotten Sound to już uznana marka, której przedstawiać nie trzeba, i każdy kto się choć trochę orientuje w ich twórczości doskonale wie, czego może się spodziewać. Wszystko okraszone jest dobrym brzmieniem, ostrym, ale też nie jakoś specjalnie sterylnym, wystarczająco dobrym, by ta kanonada dźwięków nie zlewała się w jeden jazgot, ale żeby poszczególne instrumenty były odpowiednio słyszalne. To materiał dość krótki i aż prosi się, by wydłużyć czas trwania o drugie tyle. Rotten Sound gdzieś tak od czasów Cursed miał delikatną zadyszkę, ale od chwili wydania "Apocalypse" powraca jeszcze silniejszy, mocniejszy, bardziej zwarty, bezwzględny i chyba nawet szybszy. Ta epka to potwierdzenie ich obecnej kondycji, te osiem utworów udowadnia, że ten zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i doskonale wypełniają pustkę, jaką pozostawił po sobie nieodżałowany Nasum. Świetny krążek, prawdziwe soniczne morderstwo i tylko szkoda, że wszystko trwa tak krótko. Jeśli utrzymają taką formę do chwili kiedy będą nagrywać pełny album, to będzie naprawdę znakomicie.

[ŚWIADECTWA_JEZUSA]

Szkoda jednak że nie grają ciężej.

[Nasum]

Chodzi o brzmienie?