SAMAEL

[sisterhood]

Jestem na 3. Jest bdb, ale nastrój z dwójki (dla mnie najlepszej płyty S.) gdzieś uleciał.

[empir]

Jestem na 3. Jest bdb, ale nastrój z dwójki (dla mnie najlepszej płyty S.) gdzieś uleciał.

Ja jestem na dwójce. Nadal robi mi dobrze. Trójka pewnie też. Ja miałem problem z 4.

[sisterhood]

Taka dodatkowa uwaga. Po prawie 5 minutach kończy się utwór tytułowy i przechodzimy do Rebellion. Matko, jaka tu jest różnica w brzmieniu (na plus dla Rebellion).

[hcpig]

Jestem na 3. Jest bdb, ale nastrój z dwójki

Zapytam tak, pokaż mi drugą taką płytę jak CoO (bo starego Samaela z debiutu to milion osiem zespołów w samej PL kopiowało).

[empir]

a 30/10 będzie NEW SONG

[tommek]

Trochę ciężej ale w zasadzie bez zmian.

[Sturm]

No ale oni tak będą grać do końca świata. Po prostu chyba ich możliwości rozwoju skończyły się tych 25 lat temu, bo czego by nie wymyślili, Vorph nie zagra na gitarze niczego więcej niż rudymentarne riffy i nie wyemituje inaczej głosu. I OK, starczyło na wielki debiut plus cztery kolejne płyty ważne choćby jako dokumenty epoki.

[Fanatyk]

"Worship Him", "Blood Ritual", "Ceremony of Opposites" to były zajebiste płyty. Ale potem przyszła ta zjebana transformacja, cała ta zabawa w 'nowoczesność', która sprawiła, że stali się jakimś karykaturalnym, plastikowym tworem. Rozwój to jedno, ale to, co zrobili z muzyką, to raczej wstyd niż ewolucja. Jak można było sprzedać duszę dla tych jałowych, bezbarwnych dźwięków?

[habit]

"Worship Him", "Blood Ritual", "Ceremony of Opposites" to były zajebiste płyty. Ale potem przyszła ta zjebana transformacja, cała ta zabawa w 'nowoczesność', która sprawiła, że stali się jakimś karykaturalnym, plastikowym tworem. Rozwój to jedno, ale to, co zrobili z muzyką, to raczej wstyd niż ewolucja. Jak można było sprzedać duszę dla tych jałowych, bezbarwnych dźwięków?

Dokładnie.
Jeszcze Rebellion dawało radę no i Passage też mimo skurwiałej, elektronicznej perkusji.
Potem to już było tylko dno oraz odwierty w tym dnie.
Ech....

[nicram]

"Worship Him", "Blood Ritual", "Ceremony of Opposites" to były zajebiste płyty. Ale potem przyszła ta zjebana transformacja, cała ta zabawa w 'nowoczesność', która sprawiła, że stali się jakimś karykaturalnym, plastikowym tworem. Rozwój to jedno, ale to, co zrobili z muzyką, to raczej wstyd niż ewolucja. Jak można było sprzedać duszę dla tych jałowych, bezbarwnych dźwięków?

Dokładnie.
Jeszcze Rebellion dawało radę no i Passage też mimo skurwiałej, elektronicznej perkusji.
Potem to już było tylko dno oraz odwierty w tym dnie.
Ech....

Jeszcze "Eternal" dawało radę. Był jeszcze taki przebłysk w postaci "Lux Mundi". Cała reszta do zaorania. Nowy kawałek beznadziejny.

[Żułek]

mi sie Era One kiedyś podobała najbardziej z tego elektronicznego umpa umpa

[Herne the Hunter]

Dla mnie kawałek przewidywalny i z generatora, ale można posłuchać. Nie mam oczekiwań od dawna. Mi Eternal zupełnie nie pasuje, za przebłysk uznawałem kiedyś ten niby brutalny album z białą okładką (nie chce mi się sprawdzać tytułu), teraz nie wiem jakbym go odebrał. Lux Mundi całkiem spoko, wlaściwie sobie zaraz odświeżę. Po Eternal właściwie nie pamiętam albumów Samael.