Po coś zdublował wiadomość moją?
Co do albumu - zaskakująco dobry i rzetelny. Ale tylko tyle, bo w kwestii muzycznej kompletnie żadnego zaskoczenia nie ma (może poza jednym punkowym utworem). Jest masa ciekawych patentów, ale one wszystkie pojawiały się już wcześniej, więc brzmi to jak tribute dla Slayera, a nie nowy rozdział. Oczywiście zespół ten od zawsze miał swoją stylistykę i rękę do riffów , ale mimo wszystko za każdym razem albumy były totalnie odmienne. Tym razem nowości praktycznie nie ma, a muzycznie dominują rzeczy w konwencji Repentless. Z tym, ze pomimo nagonki, ja uważam go za rewelacyjny materiał. A teraz jakby odrzuty z niego, albo AI-generated Song w oparciu o ten materiał bazowy.
Masa ciekawych riffów, ale nie przekłada się to na całokształt utworów. Nawet na najniżej ocenianych albumach Slayera były takie, które stawały się klasykami i ulubieńcami fanów (wliczając 3 ostatnie). Tutaj takich nie widzę, ale może za słabo znam jeszcze album.
Oddzielna kwestia to wokale. Totalna kopia Toma, niektóre linie melodyczne wręcz 1:1 zapozyczone z przeszłości. Jak się zamknie oczy można się pomylić kto śpiewa. To zaleta, ale tez wada. Bo jeśli wokalista tej klasy musi udawać kogoś innego… rzadko spotykane
Za to rewelacyjne partie Bostapha (jak zawsze), brzmienie tez spoko.
Dobrze, ze album nie ukazał się jako Slayer. Niemniej jakby zebrać z niego najlepsze rzeczy i skrócić do jakiejś 20 minutowej EPki, byłby naprawdę bardzo dobry jakościowo dodatek do Repentless. A tak jest tylko solidnie. Niemniej dobrze, ze Kerrywrocil, niedługo hype opadnie i może w jakiejś Progresji będzie grał? W takim klimacie chętnie bym zobaczył!