ZZ TOP

[nicram]

Jak byłem dzieckiem to ich nienawidziłem. A to jeden z najlepszych zespołów na tej planecie. Doceniłem po latach. Kocham ich początki bluesowe, ich rocka z lat osiemdziesiątych. I ostatnią płytę też. Powoli dojrzewam do stwierdzenia, że Billy Gibbons to najwspanialszy gitarzysta na tym łez padole. To jak gość gra stawia go na równi z bogiem.

Moje ulubione płyty:
Deguello: " onclick="window.open(this.href);return false;
Tejas: " onclick="window.open(this.href);return false;
Eliminator: " onclick="window.open(this.href);return false;
Afterburner: " onclick="window.open(this.href);return false;
Antenna: " onclick="window.open(this.href);return false; - to jest zdecydowanie mój numer jeden!
LA Futura: " onclick="window.open(this.href);return false;

Kto nie zna niech otworzy serce. :-)

[Hatefire]

Nie popadałbym, w taki zachwyt, niemniej świetny zespół. To ich granie zawsze było takie szczere, na luzie, bez przekraczania rubikonu, ale z monstrualnym feelingiem. Albumy z lat 80 są dla mnie problematyczne, o ile dobrych riffów nie brak, to jakoś nie mogę przejść do porządku nad tym ejtisowym brzmieniem. Zwłaszcza perkusja niestrawna. Nowsze rzeczy musze nadrobić.

[Karkasonne]

Ja to chyba tylko Antenna i Eliminator... Bardzo lubię, ale to granie raczej do puszczenia na imprezie, niż żebym miał się zasłuchiwać w domu.

[HSVV]

stawiać jakiegokolwiek człowieka na równi z bogiem, to jak być zwykłym insektem i oszczanym podludziem (nic dziwnego, że brudy na prawo i lewo rzucają 'bogami' i 'absolutami' w kierunku swoich - niejednokrotnie chujowych - idol)i. i to jeszcze tylko dlatego, że pitoli sobie radośnie na gitarce. jajebje rzyg. ale to tyle odnośnie autora tematu, co do samego ZZ Top, lubię, a najbardziej ich występ z Carmen Electra.

[youtube][/youtube]

to były czasy.

[Karkasonne]

stawiać jakiegokolwiek człowieka na równi z bogiem, to jak być zwykłym insektem i oszczanym podludziem

triggered catholic detected

[HSVV]

a udało mi się to ukrywać tyle czasu...

[byrgh]

można się lubić, nie lubić, a i tak, gdy tli się w kimś choć iskierka człowieczeństwa, wszystkie ścieżki prowadzą do Boga.

[nicram]

stawiać jakiegokolwiek człowieka na równi z bogiem, to jak być zwykłym insektem i oszczanym podludziem (nic dziwnego, że brudy na prawo i lewo rzucają 'bogami' i 'absolutami' w kierunku swoich - niejednokrotnie chujowych - idol)i. i to jeszcze tylko dlatego, że pitoli sobie radośnie na gitarce. jajebje rzyg.

Zabawny wywód. Czyżbym uraził uczucia religijne jakiegoś black (or white) metalowego wojownika? :-) Wiara w jakiegokolwiek boga to dopiero insekciarstwo i pierdolenie, że porównywanie człowieka do wyimaginowanej istoty boskiej to straszna rzecz. To był taki zabieg stylistyczny, ale widzę, że mało jeszcze o życiu wiesz. Zresztą nie gniewaj się, jeżeli obraziłem w to co wierzysz, zauważ, że napisałem z małej literki. Zatem rzygaj sobie do woli. Nie przeszkadzam.

[byrgh]

zabawne to jest z jakim zapluciem reagujesz na gupi post, zresztą adekwatny do takich przaśnych kuco-fraz, które nazywasz "zabiegami stylistycznymi" :)

[nicram]

Byrdziu, jest ładna pogoda, czuję się zrelaksowany i spokojnie próbowałem chłopaczkowi (z którym nigdy nie zamieniłem nawet jednego słowa na tym forum) wytłumaczyć co i jak, a Ty mi wyjeżdżasz z zapluciem. Miej trochę litości. :-)

[Bloodcult]

stawiać jakiegokolwiek człowieka na równi z bogiem, to jak być zwykłym insektem i oszczanym podludziem

triggered catholic detected

Katolik pisze Bóg wielką literą

[Karkasonne]

Może to katolik z dysleksją?

[Self]

stawiać jakiegokolwiek człowieka na równi z bogiem, to jak być zwykłym insektem i oszczanym podludziem

triggered catholic detected

Ale o co chodzi, ja też jestem oburzony zrównaniem jakiegoś tam Gibbonsa z Lemmym.

ZZ Top lubię, chociaż nie znam na tyle dobrze, na ile bym chciał. Naprawdę dobrze znam tylko Eliminator, które jednak, mam wrażenie, jest nieco nierówne. Tzn. są utwory, przy których spadają mi kapcie (nie będę oryginalny - najbardziej mnie buja Sharp Dressed Man), ale niektóre z pozostałych są "tylko" ok.

Mimo wszystko chciałbym poznać więcej, bo pewnie warto. Jeśli lubię ten sznyt rodem z lat 80., który przewija się przez Eliminatora, to które albumy powinienem atakować w pierwszej kolejności?

[TheDude]

^ Obadaj całą dyskografię i zobaczysz jak się kształtował ich styl. Moim zdaniem te stare albumy miały najfajnieszy klimat.

[morbid]

^ Obadaj całą dyskografię i zobaczysz jak się kształtował ich styl. Moim zdaniem te stare albumy miały najfajnieszy klimat.

osobiście lubię te wczesne wydawnictwa czyli:

First Album (1971)
Rio Grande Mud (1972)
Tres Hombres (1973)
Fandango! (1975)

[Żułek]

mi tam składak z hiciorami wystarczy ;)

[Heretyk]

^ Obadaj całą dyskografię i zobaczysz jak się kształtował ich styl. Moim zdaniem te stare albumy miały najfajnieszy klimat.

osobiście lubię te wczesne wydawnictwa czyli:

First Album (1971)
Rio Grande Mud (1972)
Tres Hombres (1973)
Fandango! (1975)

mogę się pod tym podpisać.

ogólnie dla mnie to taki zespół do słuchania na jakichś imprezach, przy piwie albo ognisku, ale żeby siąść w fotelu i się tym delektować to raczej nie

[TheDude]

^ Na delikatnego kaca też się dobrze słucha, tylko nie za głośno :)

[nicram]

Z tego co piszecie to wynika, że muzyka ZZ TOP wpada jednym uchem i wypada drugim. Mam zupełnie inne odczucia. Dzieje się w niej tyle dobrego, że jak człowiek jednak usiądzie w fotelu i się wsłucha to odkryje mnóstwo smaczków. Zwłaszcza gitarowych. Ogólnie goście pod względem technicznym są jakby z innej planety.

[TheDude]

^ Każdy słucha jak lubi ;)